Na temat zachwiania u nas ładu architektonicznego powiedziano już chyba wszystko. Nieustannie problem ten poruszał w swoich felietonach na łamach Czasopisu Janusz Korbel. Jako architekt był szczególnie wrażliwy na harmonię krajobrazu, a jego wiedza służyła lokalnej społeczności przez lata. Nagłaśniał temat, pisał o nim, mówił o nim na spotkaniach i nauczał w szkole. Nie tylko on uważał temat za ważny. W międzyczasie na temat wartości drewnianej zabudowy Podlasia, zachowania dziedzictwa kulturowego i dbania o piękno krajobrazu powstało wiele audycji radiowych i telewizyjnych, filmów, książek, różnych wydawnictw i broszur. Co roku przez muzeum w Ciechanowcu organizowany jest konkurs na najlepiej zachowany zabytek wiejskiego budownictwa drewnianego w województwie podlaskim. Ma on zdopingować władze samorządowe i właścicieli indywidualnych do dbałości o stan zachowania drewnianych budowli i utrzymanie ich wartości zabytkowej, przy jednoczesnym dostosowaniu ich do współczesnych wymogów użytkowania. (Podwaliny. Drewniane domy Podlasia i ich mieszkańcy, Magdalena Stopa, Muzeum Rolnictwa im ks. Krzysztofa Kluka w Ciechanowcu, Ciechanowiec 2018).
Czy te wszystkie inicjatywy przyniosły pożądany skutek? Czy wśród mieszkańców Podlasia wzrosła świadomość dziedzictwa kulturowego i potrzeby dbania o lokalne wartości? Uważam, że wiele udało się osiągnąć. Widać to we wsiach po domach pieczołowicie odnawianych zgodnie z miejscowymi tradycjami. Powstają nowe domy z charakterystycznymi wyriezkami, a stare są odnawiane z dbałością o detale. Niektóre wsie ,jak Soce, zostały objęte ochroną konserwatorską. Trześcianka przypomina pisankę wielkanocną, wszystkie domy są pięknie utrzymane, opisane i stanowią doskonałą wizytówkę Krainy Otwartych Okiennic. O tradycję dbają ci, dla których stare domy po dziadkach stają się letnimi daczami. Niemało przyjezdnych, którzy kupują tutaj siedliska, stara się remontować domy z dbałością o ich regionalny charakter.
Zrobiono więc wiele dla budowania świadomości mieszkańców i efekty ą widoczne. Oczywiście, nie wszędzie i nie zawsze. Na wsiach inwestorzy budują nowe domy z katalogów, wzorując się na budynkach z podmiejskich osiedli. Nie pasują one do otoczenia ani wielkością, ani charakterem, lecz stanowią znak naszych czasów i próżno by oczekiwać, że każdy będzie dbał o dobro wspólne z wyłączeniem własnego interesu i upodobań. Dlatego istnieją instytucje, które mają za zadanie czuwać nad tym, by interesy prywatne nie górowały nad wspólnym dobrem, by deweloperzy nie psuli nam krajobrazu i przyrody. To bowiem stanowi o naszej tożsamości i przyciąga tu ludzi z różnych stron świata. Chcą oni oglądać naszą odrębność, naszą inność. Niszcząc nasze wyjątkowe dziedzictwo upodabniamy się do całej reszty, stajemy się przeciętni, nudni, powtarzalni, tacy jak wszyscy. Tracąc charakterystyczne rysy naszej twarzy stajemy się nikim. Nikim interesującym.
Trudno jest zatrzymać trend i zapobiec budowaniu domów nie pasujących do reszty wsi wszędzie i zawsze. Domy z katalogów to znak naszych czasów i ludzie chcą w nich mieszkać. Naiwnością byłoby oczekiwać, że domy takie przestaną się pojawiać, gdyż każdy maluczki zrozumie i będzie chciał pielęgnować wartości lokalnej kultury. Są jednak miejscowości, gdzie jest to niezbędne. Do takich należy m.in. Białowieża i jej okolice. Jest to najbardziej znana na świecie podlaska wioska, do której przyjeżdżają turyści z najdalszych zakątków globu. Stanowi naszą wizytówkę. Puszcza Białowieska wraz z jej dziedzictwem przyrodniczym i kulturowym to nasz największy skarb. Gdzie jak nie tutaj powinniśmy dbać o nasze dziedzictwo z największą pieczołowitością. Ale to właśnie w Białowieży i okolicach odbywa się festiwal niszczenia i chaosu. Brak planów zagospodarowania przestrzennego, brak regulacji i woli dbania o charakter miejscowości to nie wina mieszkańców, lecz jej władz. Uważam, że Białowieża podobnie jak Kraina Otwartych Okiennic powinna zostać objęta ochroną konserwatorską i szczególną opieką architektoniczną. Bez niej pojawiają się i będą nadal się pojawiać wielkie murowane domy ze złotymi balustradami, kutymi ogrodzeniami, o wyglądzie nowobogackich willi, które zaburzają wizualną harmonię i krajobraz. Wiele już zrobiono. Powstał architektoniczny wzornik dla regionu Puszczy Białowieskiej autorstwa wspomnianego Janusza Korbela, w którym zwraca on uwagę na charakterystyczne tylko dla tego regionu architektoniczne detale i wygląd domów. Pozytywnych przykładów i wiedzy jest zatem pod dostatkiem. Czego więc brakuje? Dobrej woli ze strony władz i służb odpowiedzialnych za planowanie przestrzenne. Ktoś bowiem nowo powstające projekty architektoniczne zatwierdza, ktoś wydaje zgody i pozwolenia na ich budowę, ktoś podejmuje decyzję o zabudowie terenów, które od zabudowy powinny pozostać wolne. Oddolne inicjatywy, o których pisałam powyżej, są chwalebne i potrzebne, jednak to tylko jedna strona koła zamachowego. Aby wzlecieć, potrzebujemy bezdyskusyjnie dwóch skrzydeł. Drugie stanowią władze i prawo. Bez odpowiednich przepisów i woli samorządów nawet najchwalebniejsza inicjatywa oddolna zostanie pogrzebana przez realia biznesów i interesów. My, obywatele z naszymi społecznymi inicjatywami zrobiliśmy wiele. Cóż możemy jeszcze zrobić? Mądrze wybierać. Głosować na te osoby i polityczne podmioty, które deklarują chęć współpracy w zakresie dbałości o krajobraz i wizualny ład. To oni zasiądą później w naszych lokalnych władzach i będą realnie decydować o wyglądzie naszych miast i wsi. Bez tego żadna inicjatywa, nawet najbardziej chwalebna, nie będzie miała szans na realizację.
Ewa Zwierzyńska