Tematykę morską w Polsce zaczęto popularyzować już w 1920 roku. Duże zasługi w tym miała założona w 1918 roku Liga Morska, przemianowana w 1930 roku na Ligę Morską i Kolonialną. Z jej inicjatywy organizowano liczne uroczystości poświęcone morzu. W 1932 roku jeden z członków gdyńskiego zarządu Ligi wystąpił z pomysłem obchodów Święta Morza. Zaproponowa, aby pod koniec czerwca każdego roku uroczyście święcić kutry i łodzie rybackie. Jego idea zyskała przychylność władz. Święto Morza lub inaczej Dni Morza obchodzone były w Polsce corocznie aż do wybuchu II wojny światowej.
Świętowała również Białowieża. Program obchodów Święta Morza rozkładano na dwa lub trzy dni. Uroczystości rozpoczynały się capstrzykiem, podczas którego podnoszono na maszt banderę z emblematami Ligi Morskiej i Kolonialnej. Po nabożeństwach w miejscowych świątyniach, katolickiej i prawosławnej, odbywał się pochód przez osadę miejscowych organizacji, harcerzy i dziewcząt w strojach ludowych. Następnie wygłaszano okolicznościowe przemówienie.
Potem odbywały się imprezy wodne. Były to zawody kajakowe i pływackie, korso kajaków, łodzi i przystrojonych tratew, wianki konkursowe, balony itp. Imprezy urządzano na rzece Narewce i na stawach w Parku Pałacowym. W 1936 roku pierwsze miejsce w konkursie na najpiękniejszy wianek zdobyli harcerze. Urządzili oni obóz w namiotach na udekorowanej wiankami gondoli. Podziw wszystkich oglądających wzbudził również udekorowany i iluminowany kajak z głową jelenia. Ciągnął on piękny zespół wianków różnych organizacji z modelem bramy wejściowej Tartaku Państwowego Grudki, przygotowany przez organizacje leśne z Grudek. Natomiast Związek Leśników zaprezentował wianek-witraż, przedstawiający tokującego na drzewie głuszca. W 1937 roku furorę wśród widzów wywołało Kolejowe Przysposobienie Wojskowe, przedstawiając tratwę z imitacją pociągu, na którym chór członków KPW wykonywał pieśni. Uczestnikom uroczystości spodobały się też kajaki z imitacją żubra i samolotu.
Po imprezach wodnych urządzano trwającą do rana zabawę ludową z tańcami. Odbywały się one na przystani Białowieskiego Klubu Sportowego.
Obchody Dni Morza zasilały Fundusz Obrony Morskiej dość znacznymi kwotami, uzyskiwanymi z imprez, ofiar, a także ze sprzedaży broszur propagandowych Ligi Morskiej i Kolonialnej oraz znaczków FOM.
W czerwcu i lipcu 1933 roku Zarząd Główny Ligi Morskiej i Kolonialnej zorganizował głośną imprezę wodną – spływ Wisłą do Gdańska pod hasłem „Przez Polskę do morza”. W spływie wzięło udział 2100 uczestników z całej Polski. Powodzenie i sukces tej imprezy spowodowały, że ci sami organizatorzy urządzili ją ponownie w 1934 roku pod hasłem „Cała Polska do morza”. Tym razem w spływie wzięli udział białowiescy leśnicy.
Białowieską ekipę, składającą się z 25 osób, przygotowało Przysposobienie Wojskowe Leśników z inicjatywy inż. Romana Barancewicza, kierownika Tartaku Państwowego w Grudkach. Łodzie zostały wykonane w tartacznych warsztatach. Dyplomowany rzeźbiarz Antoni Czerniewicz przyozdobił ich czoła rzeźbami zwierząt. Łodziom nadano nazwy: Żubr, Jeleń, Dzik, Wilk, Kozioł, Ryś, Lis, Borsuk oraz Myśliwy i Kłusownik. Komendantem zespołu był Maksymilian Kreutzinger z Okręgu PWL Toruń.
Uroczyste poświęcenie łodzi odbyło się 19 lipca, na przystani BKS w Białowieży. Rodzicami chrzestnymi byli Wanda Barancewiczowa – żona dyrektora tartaku i Karol Nejman – dyrektor Dyrekcji Lasów Państwowych w Białowieży.
Wszyscy uczestnicy spływu zebrali się w Puławach 30 lipca. Transport łodzi dotarł koleją. Zespół PWL wyruszył następnego dnia o szóstej rano, dołączając do ogólnego spływu. Spływ zakończono 16 sierpnia na wyspie Holm (obecnie – Ostrów), leżącej w granicach Gdańsk. Uczestnicy zostali przewiezieni morzem do Gdyni, gdzie wzięli udział w uroczystym zakończeniu spływu i wręczeniu nagród.
Zespół PWL zdobył nagrodę główną. W ekipie został dostrzeżony Antoni Czerniewicz, który otrzymał nagrodę indywidualną Dyrektora Państwowego Urzędu Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Wojskowego – za sprawność wioślarską okazaną w czasie spływu, pomimo swego inwalidztwa.
„Echa Leśne” (nr 9/1934) w relacji z imprezy donosiły: „Zespół PWL wyróżniał się wśród uczestników spływu pod każdym względem, a w szczególności postawą, estetycznym jednolitym umundurowaniem, karnością i punktualnością i własnym pięknie wykonanym sprzętem. Był ozdobą całego spływu”.
W imprezie uczestniczyło 1400 osób i 773 łodzie.
Jednym z uczestników spływu z Białowieży był strażnik łowiecki – Jan Potoka. Jego wnuk, artysta-plastyk i projektant Lech Z. Nowacki, zachował w swych zbiorach rodzinnych zdjęcia dziadka ze spływu i kartkę pocztową wysłaną przez niego 11 sierpnia z Torunia, w której dzielił się swymi wrażeniami. Pisał on między innymi, że Toruń wywarł na nim większe wrażenie niż Warszawa i że jest członkiem załogi łodzi o nazwie Jeleń.
W 1936 roku ośmioosobowa drużyna PWL z Białowieży wzięła udział także w ogólnopolskim spływie kajakowym na trasie Zułów – Wilno, zorganizowanym przez podokręg wileński Związku Strzeleckiego. Celem spływu było poznanie przez liczne rzesze wioślarzy rodzinnych stron Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego i skierowanie turystyki kajakowej na wody Wileńszczyzny. Trasa spływu miała łączną długość 160 km.
Drużyna PWL Białowieża przebyła całą trasę w dobrej formie. Wyróżniała się spośród innych zespołów jednolitym wyglądem, zdobyła też ogromne uznanie u publiczności wzdłuż całej trasy. Na przystani Towarzystwa Wioślarskiego w Wilnie białowieskich kajakarzy nazwano „drużyną Żubrów z Białowieży”. Ich łodzie i tym razem wieńczyły rzeźby głów zwierząt leśnych.
Piotr Bajko