Pa prostu / Па-просту

  • Płacz zwanoŭ

    21. Samaabarona i śmierć Żyda Berszki (2)

    Savieckaje vojsko i pahraniczniki spaczatku ŭsich ludziej z hetych troch viosak vyvieźli za Śvisłacz na zborny punkt u Nieparożnicach. Zahadali im usio z saboju zabrać, szto tolko mahli ŭziać na furmanku. Pośle saviety mieli ich parassyłać dalej u Biełaruś. Raptam pryjszoŭ zahad, szto kali chto…ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

Po pudlaśki / По-пудляські

  • Kinoman

    9. Miastu H. na do widzenia

    Jeszcze mi tylko spacer pozostał Wąską aleją przez zielony park Wiatr w drzewach szemrze ledwie przebudzony Tak jak wczoraj, przedwczoraj, od lat Tak dziwna ta chwila brakuje słów… (Budka Suflera, „Memu miastu na do widzenia”, 1974) Nedaleko od mojoho liceja byv neveliki park, utisnuty… ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

RSS і Facebook

Hlediaczy na fotografijju

Waniuszka (cz. 2)

Jan (Waniuszka) i Aleksander(Saszko) Siemieniuki, 1947 r.
Jan (Waniuszka) i Aleksander(Saszko) Siemieniuki, 1947 r.

Horst i Inga mieli dwuch synuow na frontowi. Odin zhinuw deś na Biełarusi oseniu 1942, a druhi propaw pod Stalinhradom wesnoju 1943.

Po smerti druhoho syna Inga stałasia wredna. Kryczała za byle szto, a buwało toże, że misku z jedłom na zemlu skinuła, bo za dowho jeli.

U wiosci Scheringhade buło trochu znakomoje mołodioży. Dwie chaty dalij pracowaw Pietia Wasylów z Ryhoruwciow. Dwojurodny brat Wani. Czasom baczyliś i mohli pohoworyty. To buło tak trochu domowo i weselij.

Pietia to miew dobre, bo hospodari uważali joho jak swojoho syna. Ich syn toże zahinuw na wujni. A doma buła u ich szcze doczka Hilda, uże dorosła i Pietiu traktowali chiba trochu tak jak ziatia.

Minuło dwa lit. Nekotory to nawet odpuski mieli i mohli na paru dion do domu pojechty, a Waniuszka tulki odne pismo zmoh napisaty.

– Ruki wwierch, giermanskije bladi! – kryczaw ruski sałdat i mierywsia z wintowki w Waniuszku.

– Nie strejaj, ja Biełarus. Wania Siemieniuk spod Kliszczel! – odkryknuw Waniuszka.

– Biełarus? Z armii udrał, ili ochwotno w Giermaniu pryjechał?

– Nie, mienia uwiezli na robotu.

– A ty? – prymierywsia w Mitiu.

– Ja Polak, – każe Mitia.

– Nu to poszoł won, job twoju mat’, a ty idi so mnoj, blad’ – i znow w Waniuszku prymieryw.

Czerez dwa dni Waniuszka uże w armijnoj kufajcy i waciakach popaw w 6 strełkowuju rotu 2 bataliona 1 armii.

W papierach zapisali akuratno imie, familiu i otczestwo, a sam Waniuszka nijakich dokumentów nie miew, to tolki w szapcy chimicznym karandaszom napisali imia, familiu i na front posłali.

Nawet strelati nie nauczyli i wintowki nie dali. Lejtynant, kamnadir roty kazaw:

– Ty, blad’, wpierod idi kak wsie saładaty, sogłasno prikazam. A wintowku w boju najdiosz – twoja budiet.

Pajszli. Hołod, chołod i niestrymanaja strelba i bombiożka. Chleba nie chwatało, ale każdoho rania kwartu spirtu dostawali i buwało, że amerykańsku tuszonku w puszkach na zakusku.

Czerez try miesiecy dojszli do reki Odra niedaleko Kistrina (Kostrzyń). Uże dwie nedili iszow tiażki boj. Łodkami czerez reku posyłali w ataku rota za rotoju. Nichto ne woroczawsia, lude i łodki propadali. Pryjszła oczered’ i na Waniuszkowu rotu. Kamandir perejszow wzdowż transzei i każdomu kwartu spirtu naliw z banki, jak woraczawsia to druhu. O czetwertuj rano ticho zojszli na bereh i pohruzylis na try łodki po 15 sołdat na każdu. Popłyli, rydluwkami odpychjuczyś od wody… Uspili tulki kusoczok i naczałoś – snaradami i kulemiotami giermancy siekli, aż woda kipieła. Sołdat, jaki sydiw speredu, upaw na Waniuszku. Cieła gimnastiorka buła w krowi. Na seredini reki snarad łodku rozbiw. Na szczastie buło uże ne zusim hłyboko, tak po szyju, i do bereha dojszli czerez wodu.

– Ura! Ura!..

Wintowka zamokła i ne strelała, a tut giermaniec na dorozi odin i potum druhi.

Waniuszka sztykom oboch zabiw i… upaw bez czustwa.

Zaniali płoszczadku.

Potum, jak poszczytaliś po boju, to okazałoś, szczo z 45-licznoj roty piatiero ich ostałoś żywych. Waniuszka ranieny, oskołok rozorwaw kolino z doszczentom, i jak prosnuwsia w bolnicy, to sam ne znaw, jak zmoh  biehczy w boj z takieju nohoju.

Jak dytia płakaw i może tom wracz kazaw pererwaty podhotowku do amputacji.

Dowho buw w bolnicy. Odnuj, potum druhuj. Wujna okonczyłas i na poczatku 1946 hoda wypisali, na hrudiach powiesili medal „Za Odwahu” i znow w armiu nakirowali, w Legnicu.

Uże chodyw jako tako. Takim trochu „kaczym” chodom, bo kolino wsio taki wlejało.

Prawie wsi ryhoruwśki z wujny poworoczaliś, a Waniuszku na straty spysali, dumali szto propaw deś bezimienno na wujni.

I raptom cud stawsia na początku 1947 hoda. Każdoho dnia odin, dwa eszłony ruskoho wojska woroczajohosia z wojny jechało. Najczastiej w Ryhoruwciach na stancji ostanowki paruhodynny robili pered hranycioju.

Buła połowina marta, ranok. Odczyniajutsia dwery i do chaty wchodyt Waniuszka w waciakach i z pepeszoju na spleczkowi.

Baba Ontolka czut’ rozrywu sercia ne dostała.

– Wania, to ty? A skul żeś ty wziawsia, dytiatko moje? – rospłakałaś z radosti.

– W Rosiju z fronta jediem. Na stancji ostanowku na try hodiny majem i komandir mene na hodinku do domu odpustiw. Zaraz woraczatyś muszu, – każe Waniuszka.

Wsia siemia pozbyhałaś. Radosti końca ne buło. Saszko buw taki najbulsz rostropny, miew fotoaparat, to nawet poprosyw Ściopu, kob zrobyw jomu i Waniuszci fotografiu powitalnu. Ale każe:

– Idem, Wania, na stancju, ja pohoworu z twoim kamandirom.

Wziaw w torbu try litry dobreji samohonki i pojszli. Jak zajszli, to do odjezda pojezda szcze hodynu czasu mili. Odnu, prawie ciełu butyłku kwartami rospili z kamandirom. A dwie on schowaw na później. Nawet wesieło buło i tak siemiejno zrobiłoś.

– U nas sałdat mnogo, odin miensz, odin bolsz – szto za raznica, i tak nikto nie doszczytajetsia. Idi ty, Waniuszka, domoj, – każe kamandir.

Odczerknuw sztoś w papierach i odpustiw Waniuszku dodomu. Potum kazali, szto nawet pepeszy jomu ne odobrali, ale chto tam znaje po lietach.

Wernuwsia Wania z Saszkom do domu i uże na zawsze ostawsia. W wiości nawet imie jomu pomyniali, bo pered wójnoju buw Wanioju, a uże jak wernuwsia, to Waniuszkoju nazwali.

Lude nespecjalno szanowali Waniuszku, nasmychaliś, „Bomkom” prozywali. Bo jak iszow hulicioju, a chtos za pleczyma kryknów „bom”, to Waniuszka aż do płotu odskakowaw. Szutki stroili…

A letom jak bura z mołniami buła, to Waniuszka bojawsia i chowawsia w Saszkowuj piwnicy, bo tam i hrymienie buło mensz czuty, i molni ne baczyw.

W 1953 rokowi ożenywsia z Mańkoju Tarasowoju z Malinnik i czerez deset’ lit czetwero diti dożdaliś. Razno buwało, najczastij tiażko, bo treba to chatu, to chliw budowaty, hospodarku neweliku pilnowaty, a hroszy małowato, to deś na pocztku 60. lit pojszow Waniuszka do roboty na koliji. To takaja trochu siemiejna tradycja, bo uże did Maksym buw żeleznodorożnikom, i brat Ściopa toże.

Popiwaw czastowato.

Z tym popiwaniom to toże buwali zabawny historii, bo koliś w Bielsku po wypłaty, kryczaczy „ura” na milicjanta Głackoho kinuwsia, bo dumaw, szto to „giermaniec”. A druhi raz koszelkom chotiew ludiom nohi łamaty, bo buw taki powny i tiażki po wypłaty.

Robiw tiażko, abo z rania pered abo po roboty szcze hospodarkoju i diet’mi zajmawsia.

Tyżdeń po tych kartoflanych plackach wernuwsia ranij z roboty, konia zapruh i pojechaw do Zaleszan-Rowuw osypku dla swyny zmołoty.

Barszczewski (Romaniuk) miew śrutownik i czasom znakomym osypku mołow, a że „frontowikom” buw, to temy wspulny mieli i do pohoworki i wypitki…

Weczerom koło wośmeji wernuwsia. Sam koń do domu pryjszow, bo Waniuszka uże chyba neżywyj liżaw na wozi.

Kazali, szto sercie zatrymałoś. Perenesli Waniuszku do chaty, położyli na pudłozi i paru hodyn ratowali, woroszyli, hrudy natiskali, a uże po puwnoczy dochtor, szto karetkoju z Bielska prijechaw, skazaw że to kuneć.

Wsi rozyjszliś, tulki Waniuszka ostawsia na tuj pudłozi w takich armiejnych waciakach i kufajcy. Odin…

Za dwa dni – 20 grudnia 1971 roku – pochowali Waniuszku na ryhoruwskich mohiłkach. Tyżnia zabrakło do 44 dnia rożdienia. Pohoda buła niecikawa, plucha ceły deń, śnieh z dożdżom padaw, jakby nebo płakało.

Chyba nepotrybno, bo, jak ludi każut, chto umiraje w swój den rożdienia abo bliźko, to joho życie od poczatku do kuńca buło sud’boju naznaczane. I pewno to prawda…

Gienio Siemieniuk

Пакінуць адказ

Ваш адрас электроннай пошты не будзе апублікаваны.

Календарыюм

Гадоў таму

  • ў красавіку

    980 – у 1044 г. пачаў княжаньне ў Полацку Усяслаў Брачыслававіч, званы Чарадзеем. Яго славутая дзейнасьць была апісана ў паэме „Слова аб паходзе Ігаравым”. 920 – у 1104 г. адбыўся вялікі паход кааліцыі князёў Кіеўскай Русі, арганізаваны Уладзімірам Манамахам на …ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

Календарыюм / Kalendarium

Сёньня

  • (105) – 28.04.1919 г. быў нарукаваны ў Вільні першы нумар газэты „Беларуская Думка”. Рэдактарам дэмакратычна-нацыянальнага выданьня быў І. Вайцяховіч. Газэта супраціўлялася польскай і бальшавіцкай уладзе на беларускіх землях. Апошні нумар паявіўся 27.07.1919 г.
  • (80) – 28.04.1944 г. у Іўі памёр кс. Ільдэфонс Бобіч (нар. 10.01.1890 г. у Дзедзінцы каля Друі), дзе быў пробашчам з 1930 г. Супрацоўнічаў з беларускімі часопісамі “Беларус” і “Крыніца”, быў прыхільнікам беларускай мовы ў касьцёле. Пахаваны побач касьцёла ў Іўі.
  • (80) – 28.04.1944 г. памёр у бальніцы ў Стоўпцах – пасьля зьбіцьця і зьдзеку – кс. Люцыян Хвецька (нар. 22.11.1889 г. у Дуброве-Беластоцкай), дзеяч беларускага хрысьціянскага руху. Закончыў гарадзкое 3-кляснае вучылішча ў Саколцы (1904),

Новы нумар / Novy numer

Папярэднія нумары

Усе правы абаронены; 2024 Czasopis