Ni ǔskładniaj sabie żyćcia – ni zwiazywajsa z ludźmi, jakich dobro ni znajasz, bo możasz ǔputacca ǔ złyja sprawy. Kuplaj tolki toja, szto nieabchodna. Zimu da śmierci możasz prachadzić ǔ adnych botach, wiasnu i wosień ǔ adnych czarawikach, a leto ǔ adnych sandałach. Ni wykidaj niczoho, szto ni parwałaso i ni pałamalaso. Jeśli lubisz swaju rabotu, ci ty mastak, ci stolar, ci zwykły ziemlarob, jana budzia ważniejszaja ad czarawikaǔ. Możasz sam nawuczycca szyć ci piaraszywać, a rabi heta tak, kab było charaszejszaja, czym darahoja kuplanaja. Możasz sam zrabić taburetku ci palicu i wystruhać na jich pryhożyja ǔzory, i budzia charszjejszaja, czym kuplanaja. Ni kuplaj adzioży ǔ hipermarketach, bo pa pierszaj ścircy jana raściahniacca i zrobicca szeraja. Tolki hroszy wywaliǔ. Takaja adzioża na adzin raz. Toja samaja, szto z wady wodnuju halinku wycianuć – zdajecca takaja pryhożaja, sztybnaja, a zaraz brydnieja, czarnieja i wiahnia.
Paczytaj sztoś, szto haworyć ab tabie, a ni ab jakichś bandytach, bo bantyda heta ni ty. I tak dobro znajasz, chto taki bandyta. Raskaży, jak bandyty hrabili ǔ wajnu twaju radniu, jak zabiwali twaji dzieci, siostry, żonku, maci. Ni bojsa raskazywać pra jich. Ni dawaj rabić z jich hierojaǔ, pakul żywiesz i pomnisz . Ni dawaj nowym panam pisać słowa „nacja” wielkaju literaju, bo heta nijakaja świataść ǔ nijakoj nacji – taż ǔ kożnaj nacji swaji bandyty i swaji dobryja ludzi. Dobrych zaǔsza bolsz, czym bandytaǔ, ali jeśli bandyty prarwucca ǔ ǔrad ci u siojm, ta zdajecca, szto jich bolsz. Ni wier hetamu. Da cibie buduć prylaplacca abo dobryja ludzi, abo bandyty. Jeśli bandyty, znaczyć ty kiepski czaławiek. Pracuj nad saboju i spadziawajsa, szto prychilacca da cibie dobryja ludzi.
Sztoś hawary pra ludziej i da ludziej, bo zabudziaszsa hawaryć i tolki budziasz hladzieć na koszku, ci ni maǔknia da cibie. I patom możasz tolki admiaǔknuć swajej koszcy. Heta za mało dla czaławieka. Słowy zabudziasz.
Hawary.
Ni moża tak być, szto zy źmieny reżymu wychodzisz jak z wajny, biez domu, biez pracy, bo za stary dla nowaho, bo za chwory dla nowaho, bo ty druhoj wiery, czym ǔsie nowyja ludzi, bo ni ǔmiejasz machlawać jak ǔsie nowyja, bo ni ǔmiejasz kraści pierszaho miliona jak ǔsie nowyja, bo słuszno krytykujasz ǔrad, bo ni umiejasz danosić i wydumywać danosaǔ na sysiedaǔ, bo tabie ǔsie partii uśpieli abrydnuć, bo baczysz, szto ǔsie nowyja ǔrady choczuć tolki ǔłady, sztoraz bolsz ǔłady, jaszcze bolsz ǔłady, i robiać z cibie nidaczaławieka. Hawary, bo majasz tolki adno żyćcio, a ǔ jom majasz ważnyja słowy. Ważnyja słowy nikoli ni padtrymoǔwać złych ludziej i złych sprawaǔ.
Nichto cibie siudy ni prywoziǔ, ni twajich dziedaǔ, ni baćkou, ni pradziedaǔ, jak harłaniać durnyja nacykawyja hłotki. Ty ni hość ǔ jich, ty pamiatajasz dziadoǔ, jakija tut żyli prawieczno. Piersz byli prawasłaǔnymi, patom uńjatami, patom znoǔ prawasłaǔnymi, bo wiarnulisa da hetych korniaǔ wiery pa swajej woli i heta wola była twaja i tolki twaja, bo ty kachajasz liturhju w SCS . Ty pamiatajsz, szto Polszcza pryszła da ciebie, a ni naadwarot, szto ceły czas czaławiek z WKL. Pamiatajasz, szto WKL ceły czas susiedy razbirali na kuski, i szto ty żywiesz na kusku swaje staraj ajczyny. Zamykaj hłotku nacykam, jeśli tolki możasz.
Zirni ad czasu da czasu ǔ jakiś biełaruski wiersz. Znoǔ moża ǔ Karatkiewicza:
Ja heta baczyǔ sam, choć adyszło:
Ǔ aposzni, moża, raz na biełym świecie
Iszli byki i worywa płyło,
A zwierchu – chmary, czyrwań, siń i wiecier.
Ty ni pomnisz bykoǔ, ǔ nas byki ni ciahnuli płuha, ale pomnisz swaju kabyłku abo żarabca, i tuju prastoru: „chmary, czyrwań, siń i wiecier”. Ǔ horadach ni majasz takoho wysokaho nieba, tych kaloraǔ, toj prastory. Ty tam duszyszsa. Na szto pakinuǔ ty swajo. Ahlanisa. Papłacz. Ǔ aposzni raz na biełym świecie ty haraǔ swajo pole, i twój koń cibie ciahnǔ pa prastory. I wysokaja niebo było nad taboju. Zmuczyǔsa, ja znaju. Twaji ǔnuki ni znajuć tych kaniej, toj prastory, taho nieba i taho worywa. I ni znajuć twajej ciażkaj raboty. Ni swarysa z jimi, bo żyćcio maniajacca i ǔ jich druhoja żyćcio i druhija maszynki. Ali hawary, szto ǔ hetym nowym żyćciu niwynasima złoja i ni bojsa hawaryć ab hetym. Skaży tolki, kab ni hniewalisa na cibie za twaji słowy. I kab ni liczyli swajich nowych maszynak światymi, amal Boham.
Kali ja z baćkam kapała kartoflu u Miłaszoucy, maci prynosiła nam jadu. Mnie było moża piatnaccać hadoǔ. Maci tady mieła pad piaćdzisiat. I ja z daleka ǔbaczyła jaje ǔ siniaj sukiency, szytaj na mieru kraǔczychaju z Świsłaczan. Tady ǔsie my mieli sukienki, szytyja na mieru.Tady my ni lubili kuplanych. Kuplanyja byli zaǔsza nidapasawanyja, kiepsko lażali. Pierszy raz ja padumała, jakaja maja maci strojnaja. Jaszcze tady mieła czornyja wałasy. Jakaja charoszaja. Dumajcia tak ab swajej maci. Ni zaǔsza jana była pamorszczanaja i staraja. Pahladzicie na jaje fatagrafji z moładaści.
Ni biary cełych lekarstwaǔ. Dziali ich na paławinu. Tak skupiej, ali lepiaj. Nasonnych ni biary cełych, dziali papałam. Tak rabiła twaja maci i ty tak rabi. Tak ǔsio taki zdarawiej.
Ni hladzi na wonkawaja charastwo mużykoǔ ci babaǔ. Hladzi na toja, jakaja dusza ǔ jich. Nawat brydki czaławiek charoszy, a ni ahidny, jeśli maja dobruju czystuju duszu. Bywajuć ahidnyja twary, nawat jak wielmi pryhożyja. Wyhladajuć jak lalki, ali majuć pustyja woczy, i jich twary jak pradziuraǔlanyja listki.
Zaśpiawaj sabie sztoś z krambabuli, budzia wiasialej: „hości, hości hości, chtości jość, nima kahości”. Prypomni, jak ty byǔ ci była ǔ haściach, abo jak da cibie przychodzili hości. Jak było miło. Śpiawali zaǔsza sztoś. I chtoś zaǔsza sztoś ihraǔ na harmoni.
Padumaj, szto samyja strasznyja słowa, heta: ja ni mahu tut żyć. Czamu? Bo nacjanalizm, szawinizm. Zysiul wyłazić jak kłapy. Dzie jak kłapy! Jak wajna jany wyłaziać.
Hości, hości, hości.
Paczytaju sztoś wielmi staroja. Ananim. Niewiadomy aǔtar z 1446 hoda:
Pachwała Witaǔtu
Kniaź Wialiki Witaǔt
dziarżaǔ kniastwa Litoǔskaje i Ruskaje
i inyja mnohija ziemli.
I buduczy jamu ǔ Wielikam Łucku,
i chacieǔ byǔ na siabie karunu ǔzłażyci,
ina niepryjacieli jaho palaki taho jamu nie dapuścili.
Ǔ toj czas Witaǔt pryzwaǔ k sabie
karala polskaho Jakhiejła
i cezara rymskaha,
i wialikaha kniazia Wasilja maskoǔskaha,
ziacia swajho,
i karala wugierskaha z karalewaju,
i kniaź wialiki ćwirski Barys Alaksandrawicz byǔ,
i mistar pruski i inflancki.
A ad inszych ziamiel pasły wialikija byli:
Ad Iwana caraharodzkaha pasły prychadzili,
ad wialikaho kniazia razanskaha pasły prychadzili,
i Adajeǔskija-kniazi sami byli,
i ad wialikaha Nawahorada
i ad Pskowa pasły prychadzili,
i ad ardynskich carej
i wałochaǔ wajawody pasły prychadzili.
I miaszkali ǔsie tyja hości
ǔ wialikaha kniazia Witaǔta siem niadziel
a abroku jim wychodziła na strawu na kożny dzień
pa piacisot boczak miodu,
pa piacisot jaławic,
pa piacisot baranoǔ,
pa piacisot wiaproǔ,
pa stu zubroǔ,
a pa stu łasiej,
a innych reczaj i czysła nie było” (…)
I my tak jeli, ǔ haściach i jeśli my kahoś haścili. Praǔda biez łasiej, zubroǔ, ali z wiaprami, baranami, miodam i jaławicami. Praǔda, ni ǔ takoj kolkaści była nasza jada, Ali jeli wielmi smaszno. Wielizarnaja jajesznia na wielizarnych skwarkach była dla haściej. Jajcy byli praǔdziwyja, aż sałodkija z mocno żoǔtym żaǔtkom. Szczupaki byli dla haściej. Maci farszyrawała jich pa habrejsku. Ja tak ni ǔmieju. Chleb byǔ praǔdziwy i taki smaszny szto możno było jaho jeści biez niczoho.
Zaczynajacca.
Adubienieła, kali na staroncy Newsweeka praczytała, szto palityki, jakija jeduć da telebaczeńnia, choczuć taksista palaka, znaczyć ni choczuć, kab taksoǔkaju kirawaǔ czaławiek druhoho etnasu? Zaczynajacca piararablańnie hetych druhich na nidaczaławiekaǔ? Hetyja wielmi ważnyja żopy tułmaczacca, szto ni chacieli, kab jich wioz chtoś, chto ni znaja polskaj mowy i tamu takaja zapiska. Sratatata. Taksisty ǔ nas ǔsie dobro znajuć polskuju mowu. Wy szawinisty. Jasno. Cichija. Ali szawinizm prarywajacca na wierch i tak. I prociǔ jaho budzia kryk. Ali ni możno tak żyć, kab ceły czas kryczać prociǔ szawinistaǔ. Hety kryk ni zamoǔknia. Żyćcio robicca niwynasima siarod krykaǔ.
Liczu kroki
Pa prostaj lińji da skryżawańnia 48 krokaǔ. Da siaredziny mastawoj 13 krokaǔ. Ad siaredziny da wulicy bolsz, 30 krokaǔ. Dalej. Idzi. Mnie zdajecca, szto idu pa prostaj linii, ali aczunajusa la samaj mastawoj na hazoni. Maja kulbaka lezła wysokuju sztybnuju trawu. Jaszcze raz sproba, pasla taho, jak siadaju na laǔcy. Da łaǔki na lewo 8 krokaǔ. Spatknułasa ab jaje.
Jaszcze raz. 48 krokaǔ na majich dźwiarej. Znoǔ zdajecca, szto idu pa prostaj linii, ali znoǔ ǔlezła ǔ hazon la mastawoj.
Liczy kroki i zazubry jich na pamiać, skolki kudy wiadzie. I ni krywi darohi. Ni leź pad samachody. Ni zadumywajsa, tolki liczy kroki staranno. Pracuj kulbakaju. Jana niachaj szukają, kudy iści. Ali ǔ jaje nima waczej. Ǔże piarastań iści z zapluszczanymi waczami. Jaszcze baczysz. Ali ja chaczu spraǔdzić, jak zaǔtra budu chadzić. Dy i woczy balać, i muszu zapluszczywać, bo tady robicca lahczej. I ad strasznaho słonca balać. Pawycinali drewy i na wulicy jak ǔ adczynianaj piacze z żywym wahniom. Szto za zubatyja źwiery wyhryzajuć nam drewy! Drewo za drewam. Drewy ǔ horadzi heta ni pryroda, heta achrana dla żyćcia. Na świeci żywuć ni tolki maładyja, adpornyja na haraczyniu i asfaltowyje pieczki. Tolo: Tak możesz chodzić tylko ze mną, za rękę. Nawet nie próbuj sama.
Da kulbaki prydaǔbysa kulbaczy dżipies z hołasam.
Tolki wieczaram lahczej dla waczej.
Ciśni ni ǔ klawiszy laptopa, ali kulbakaju darohu. Wuczysa chadzić ǔ paciomkach. Liczy kroki i nawuczysa jich jak klawiszaǔ ǔ laptopie. Ni ǔmieju. Szto heta za żyćcio, kab liczyć i liczyć kroki.
Czuj świet tak, kab pracawało każdaje paczućcio, skóra, kaleni, łokci, palcy i wałasy. Rabisa dzikim źwiarom. Dziki źwier biez waczej chutko robicca, czużym abiedam. Dobro, szto ludzi ludziej adnak ǔ nas ni jadziać tak na sztodzień (jakiś durań zjeść raz na sto let), ali za to mohuć śpichnuć pad samachody.
I słonca nima nijakaj zasłony. Nikoli ni wiedała takoho słonca. Jano kaliś było żoǔtaje, a cipier zrabiłaso biełaje i ni możno na jaho nawat hlanuć, nawat praz akulary, nawat pad wieczar. Niznajomaje zrabiłaso dla minie słonco. I strasznaje. I strasznaja pawietra. Nima czym dychać, nawat jak lje dożdż. I wieciar nikoli ni byǔ taki haraczy. I heta na piaramieszku z ardynarnym choładam. Takuju hejdałku pahody tak samo ciażko wytrymać.
Lepiaj pahladzi na sztoś, kali jaszcze możasz. Trochi biez waczej, a trochi z waczami.
Tolo, daj ruku. Z ślapaty wyrywaja minie hołas Tola: Proszę pani, a piesek gdzie?
Tolo kryknuǔ hetyja słowy da maładoj żanczyny, jakaja wydziraja z kantejnera czornyja falijnyja torby na sabaczaja haǔno. Dzie praszła, tam pawydzirała, macujuczysa z kantejnerami. Znaczyć abakrała cełyja parki, zrujnawała kantejnery. Śmiajuczysa adpawiadaje: Piesek w domu. Znaczyć darmo budzia mieć torby na chatnije śmieci. Heta była grupa maładych żanczyn. I adna z jich krała hetyja torby. I ǔsie jany śmiajalisa. Chutko zniknuli za karczami. Ja ni uśpieła niczoho skazać. Znaczyć heta powad taho, szto u naszych parkach baczu samyja parujnawanyja kantejnery z pakradzianymi torbami pad chwost sabakam. Lepiaj znoǔ zapluszczu woczy. Torby wielkija, czornyja, jakraz na śmieci. Mnie ni pryszłob ǔ haławu, kab tak na czyichś waczach brać sabie hetyja torby. Jany ż tannyja. Tak, ali jana naskubała jich najmieńsz na dziesiać złotych. Patom znoǔ naskubaja darmo świeżych. Taaak. Ǔmiejuć ludzi żyć. Ta ż hetyja torby z majich padatkaǔ!
Ali wieczaram woczy budu adpluszczywać, kab pahladzieć sztoś ǔ telewizary. Praszu Tola, paszukaj sztoś ni to szto nudotnaje, a chutczej wasiołaja, kab lepiaj i chutczej zasnuć. Moża być sztoś staroja i żywoja, jeśli traficca. Mahu ahladać Chaplina, bo ǔ jaho humar. Mahu ahladać „Rejs”, mnoho, mnoho raz, bo ǔ jom humar. Praǔda, heta horki humar. Ali i Chaplina tak samo jon horki. Każdy dobry humar horki. Mahu ahladać film ab abrazach Joana Miró. Ni mahu ahladać nawinaǔ na Biełsat. Prapahanda, bałbatnia: ǔ nas czysty raj, a ǔ Biełarusi ǔwiaździeńko piekło. Tolo, tolki niczoho ni dawaj mnie ab akulistach. O nijakich chwarobach niczoho ni chaczu ahladać. Nawat adnym wokam. Niczoho ni chaczu ab strasznych źwierach, pażyrajuczych druhich. I ab nacykach Hitlera że niczoho ni chaczu, a ab jich iduć i iduć filmy, a siońniajszych nacykaǔ sztoraz bolsz. I ni chaczu amierykanskich stralankaǔ. Chwacić. Dawaj sztoś nasonnaja, tolki ni naszyja prapahandyja nawiny, abo najdzi sztoś ab wielkich mastakach. A tut jak raz na Biełsat fenomien. Film dakumient ab biezdomnam mastaku Homiele. Jon nazywajacca Walery Laszkiewicz i żywie na wulicy, ali heta ni bomż. Jon czysty. Jon ni śmiardziaczy. Jon czasto ściraja bialjo i adziożu i szukaja miesca, kab wysuszyć. I kupajacca. Ni moża śmiardzieć. Pradaje swaje abrazy i trochi zarablaja. Kuplajuć turysty i swaje. Jaho abakradywali bamży. Janu jaho ni cierpiać. Film zrabiła Anastazja Miraszniczenka.
Chtoś pamoh jamu zrabić dźwie wystawy. Jak dobro. Tolki czamu nichto jamu ni daść jakohoś kutka? Naczleżki z woszami i kłapami heta kampramitacja dziarżaǔnaho kirawańnia. Prymusowaje biazdomoǔje heta kampramitacja ajczyny. Prymusowaja biezpracoǔje heta kampramitacja ǔłady, jakaja jana by ni była, czużaja ci swaja, wolnaja ci niwolnaja. Ja tak każu i ni pamianiaju majich słoǔ. Ali szto palitykam pa majich słowach? Siońnia ǔłada niczyja. Prawaja ci lewaja, siaradkowaja ci jaszcze jakajaś. łada isnuje dla samoj ǔłady. Nażracca i ǔciaczy, a jak padać, ta na czatery łapy. Ludzi astaǔlany samym sabie. Jeśli ǔłada sztoś kamu daje, ta tak, kab ni dać, bo ǔ tuju samuju minutu sztoś dwa razy padarażeja i pamieńszicca maja i twaja emerytura, bo ǔłada kamuś sztoś daje z majich padatkaǔ, jakija rastuć, i jak aszaleły raście czynsz. Jeśli ǔłada sztoś kamuś daje, ta tak, kab paswaryć danuju grupu ludziej. Każdaja grupa ludziej tak paswaranaja.
Walery rysuja na wulicy. Zaǔsza maławato hroszaǔ na farby i kredki. Ǔ jaho cełaja fiłasofja, jak żyć na wulicy. Każa, szto najhorszy worach heta dożdż,. Nima jak pasuszyć paściranaje bialjo, adziożu. Bomży śmieciać na miescach, dziej jon rysuja.
Lepiaj zapluszcz woczy. Znoǔ balać. Biaru ǔże waśmoje lekarstwo. I ni pamahaja. Ni chaczu ǔ szpital. Ni za szto. Paszła da prywatnaho, bo ǔ ǔniweryteckaj klinicy naznaczyli mnie wizit za hod. Ali paszła da dyrektara i wymusiła, kab za dwa tydni, i akazywajacca, szto bliżejszy termin możno mieć. Jakuś piaraciarplu hetyja dwa tydni. Prywatnyja lekarstwa ni pamahajuć, tolki hroszy wywaliła. Pamahli na paru dzion. Budu mieńsz jeści.
Hladżu adnym wokam na FB. Druhim wokam spraǔdżaju mejli. Na FB piśmiennica, jaka żywie u Londynie, pytajecca, szto heta za pieśnia dla dziaciej: Raz, dwa, tri, czetyrie, piat’, wyszeł zajczik pogulat’… Piszu, szto heta ni pieśnia, a zabaǔlanka, i ǔ biełarusaǔ jana ǔsio żywaja. Biełarusy wolno sabie brali i rasiejskija zabaǔlanki. Wdrug ochotnik pribiegajet, priamo w zajczika strielajet. Pif, paf nie popał, sieryj zajczik ubieżał… A piśmiennica daje druhi epiłoh: Ojojoj, pomirajet zajczik moj. Ja takich słoǔ ni znała. A jana haworyć, szto hetu zabaǔlanku wykarystoǔwali palityczno. A ja na heta, szto pierszy raz czuju ab palitycznam znaczeńni prastoj zabaǔlanki. Zabaǔlanka ta zabaǔlanka. Nima tut czaho bolsz daszukiwacca. Ci z takim, ci z drugim epiłoham. Ǔsiakije zabaǔlanki heta hratesk, a ni palityka.
Hetaja samaja pismiennica pytajecca, szto znaczyć słowo „kościarka”. Ci moża heta śmierć? Nijakaja śmierć. Heta ż staroja warszaǔskaje słowo. Samyja biednyja chudyja (aż kaścistyja) abłachmanienyje żanczyny chadzili ranicaju pad woknami pa padworkach Warszawy i kryczali: Kości, kości kupuję!
(dalej budzia)
Tamara Bołdak-Janowska