Jana Wiarbickaho uboŭcy ŭ Warszawie arysztawali 19 lutaho 1949 r. Zaŭdaŭ jaho siem let małodszy kaleha z Plantaŭ Olek Kastecki, toża katolik. Pa wajnie pajszoŭ jon na rabotu da UB u Biełastoku. Pośle kursaŭ zrabili jaho śledczym aficeram (na paczatku 1953 r. zwolnili sa służby jako element niepewny politycznie). Tedy, buduczy cełym sercam za władzą ludową, pawiedamlaŭ swajo naczalstwo pra worahaŭ nowaha paradku ŭ państwi. Takim czynam napisaŭ rapart na nimieckich „palicjantaŭ” z Plantaŭ i susiednich wiosak – maładych mużczyn, jak jon katolikaŭ, jakich na służbu da akupanta zapisałaso letam 1941 r. bolsz jak dwaccacioch. Kali try let paźniej krasnaarmiejcy pahnali zhetul hitleraŭcaŭ mnohija paŭciakali da miesta, piraważno na Ziemie Odzyskane. Tyja chto astaŭso czasto zwiazwalisa z „akoŭcami”. Mnohich pośle sudzili, pasyłali da ciurmy, a nawat rasstrelwali.
Na dopycie Kastecki raskazwaŭ, szto na swaje woczy baczyŭ jak ludzi ŭ 1941 r. witali Niemcaŭ, kali ŭwajszli da Plantaŭ. Hawaryŭ, szto maci Jana Wiarbickaho wyniesła tedy na hulicu stoł z kwietkami i pierwsze czołówki wojsk niemieckich spotykała z chlebem i solą.
Baćko Jana Wiarbickaho liczyŭ, szto Kastecki zaŭdaŭ syna za bójkę, w której Kosteccy więcej nawet poturbowali syna aniżeli on ich.
Na śledztwi Wiarbicki pryznaŭso, szto nicełyja dwa miesiacy służyŭ u Hilfpolizei i ŭdzielniczaŭ u napadach na Nowuju i Staruju Hryboŭszczynu i druhija wioski, kali tyja „palicjanty” gumowymi pałkami i kałami straszenno zbili prawasłaŭnych, szto za Sawieta dzieści rabili abo bytto byli „kamunistami”. Natto ŭ hetym nie razbiralisa i z chworaj nianawiści da ruskich muczyli nawat starykoŭ, jakija nikudy nie anhażawalisa.
Wiarbicki dakazwaŭ, szto bytto na hetych napadach byŭ tolko ŭ abstawie i zdalok stajaŭ na warcie. Pierszy zakid, jaki pastawili jamu na śledztwi, heto – czamu, kali pastupaŭ na rabotu da Pułku Ochrony Rządu, u ankiecie pramaŭczaŭ swaju prynależnaść da Hilfpolizei. Szczyra adkazwaŭ, szto inaczaj jaho tudy nie pryniali b.
U czas śledztwa pazwanych było bolsz jak dwaccacioch świedkaŭ – susiedziaŭ i swajakoŭ i siemji katawanych „palicjantami” ludziej z Hryboŭszczyny, Guraniaŭ i Nowaj Wioski. Na UB u Sakołcy prasłuchoŭwaŭ ich aficer z Warszawy.
Tedy stało wiadomo, szto Wiarbicki, kali pa wajnie rabiŭ uże ŭ Warszawie, sutyknuŭso jaszcze z bandą WiN. Było heto ŭ janware 1947 r. u wioskach Babrowa i Majoŭka kala Zabłudawa.
Żyli tam swajakie, da jakich pryjechaŭ tedy na urlop (z baćkami ŭ Plantach byŭ paswarany). Za Niemca paŭ roku byŭ jon u Babrowaj u swajho dziadźka – mużyka siastry swajoj maci. Chwareŭ tedy na zapalenia ślapoj kiszki. Dziadźko waziŭ jaho da szpitala ŭ Biełastoku. Tam zrabili jamu aperacju. Sa szpitala dziadźko adwioz jaho da Plantaŭ.
A tedy zimoju ŭ 1947 r. swajakie ŭ chaci adnaho z ich u Babrowaj zrabili wypiŭku. Byŭ tam jaszcze zahranicznik Witek z Wilenszczyny, z jakim Wiarbicki pajszoŭ dalej wypiwać u Majoŭcy. U peŭny momant zjawiłaso tam jaszcze paru mużczyn, jakija prynieśli z saboju pacifona. Usie pili i tancawali pry muzycy. Witek i tyja mużczyny byli „akoŭcami” z hrupoŭki WiN, da jakoj należali maładziony z nawakolnych wiosak kala Zabłudawa. Kamandawaŭ imi „Zgrzyt”.
Witek – pa kliczcy „Stryj” – pry sabie mieŭ pistaleta. Kali ŭsie dobro ŭże wypili, paczaŭ jon raspytwać Wiarbickaho, jak zawuć kamandzira pałka, u jakim jon służyć, kolko tam aficeraŭ i sałdataŭ, jakaja ŭ ich zbroja i skolko, i jak razmieszczany wartawyja pastarunki kruha Belwederu. Hawaryŭ jamu, szto właść u Polscy zmienicca, i tedy ŭsich, chto cipier na pasadach rasstralajuć abo pawiesiać, a jany – partyzanty buduć żondzić razam z żondam z Londanu na czale z Andersam.
Wiarbickaho abwinawacili, szto kali wiarnuŭso jon da Warszawy, czamu pra heto nie zameldawaŭ naczalstwu. Jaszcze i za toje, szto wyjawiŭ dla „Stryja” wiestki, jakija padlahajuć tajemnicy państwowej.
Prakuratar pastawiŭ jaszcze adzin takoho rodu zakid. Tamu szto u czasie śledztwa abwinawaczyny pryznaŭso, jak wosieniaj 1946 r. pryjechał da jaho da Warszawy dwoch swajakoŭ. Adzin z ich uciok z arysztu UB u Sakołcy i chawaŭso. Byŭ jon arysztawany za przynależność do bandy
Wiarbicki nie tolko nie zameldawaŭ pra heto władzom powołanym do ścigania przestępstw, ale pamoh, kab abodwa mieli dzie pranaczawać. Byli jany ŭ Warszawie dwa dni.
Jurak Chmialeŭski