Pa prostu / Па-просту

  • Szucman z Nowaj Wioski

    Z cyklu "Płacz zvanoŭ" (Cz. 25)

    – Trzeba, żeby wszyscy Polacy chwycili się za prawo, bo jeśli Białorusy wezmą władzę w swoje ręce, to wszystkim będzie źle… Usim wiadomo, szto kali wosieniaj 1939 roku sawiety zajmali Zachodniuju Biełaruś, z wielkaj radaściu prywitali ich asobienno prawasłaŭnyja. Heto mieło swaje pryczyny, bo pad…ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

Po pudlaśki / По-пудляські

  • Hapčyna vnučka

    Siête stałosie v marciovi.

    Porankami šče trochi moroziło, ale dniom sonečko dobre hrêło, sniêh davno rozstav napreč. Posliêdnich para dion pohoda była vže vesnianaja.Agata šparko išła z dočkoju na prystanok, vony vybralisie do Biłostoku do dochtora. Marjola raz-po-raz pudbihała, starajučysie pospiêti za materoju, a siête ne było takoje proste…. ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

RSS і Facebook

Nie wiem, czy dobrze zrobiłem opuszczając swój kraj

Rozmowa z A., uchodźcą z Białorusi

Elżbieta Filipow: – Pamiętam, że jak się poznaliśmy, od razu wyznałeś, że jesteś Białorusinem i nie wyzbyłbyś się swojego akcentu mówiąc po polsku, bo to jest coś, co cię określa. Kiedy w osobistych kontaktach po raz pierwszy zetknąłeś się z językiem białoruskim? Jak wiele osób z twojego otoczenia rozmawiało po białorusku? 

A.: – Pierwszą spotkaną osobą, która mówiła po białorusku w moim mieście poza lekcjami w szkole, był chłopak trochę starszy ode mnie i on wyglądał inaczej niż wszyscy. Był taki „stylowy”. Nie wiedziałem jeszcze nic o nim, ale pomyślałem, że jest fajną osobą i chciałbym się z nim zapoznać. Później okazało się, że on mówi po białorusku codziennie i dla mnie to było czymś niezwykłym. Czy dużo znam osób w Białorusi, które mówią po białorusku? Nie. Wśród moich znajomych, tak na stu ludzi była jedna taka osoba.

– Tylko jedna na stu?

– Tak. Przełomowy dla mnie był 2006 lub 2007 rok, bo wtedy zacząłem się bardziej interesować polityką, a w 2006 roku odbyły się tak zwane „wybory” prezydenckie na Białorusi i ja sobie wtedy pomyślałem, że „tego z wąsami to już nie popieram”. Okazało się, że ten chłopak, o którym mówiłem, brał udział w protestach i on mi pokazał jakiś film o tych wyborach, o sytuacji na Białorusi w ogóle, o znikających politykach…

– Wcześniej o tym nie wiedziałeś?

– Nie i to mnie bardzo zaskoczyło. Wcześniej zastanawiałem się, dlaczego jeżdżąc do Polski, życie smakuje mi tam bardziej niż w Białorusi. Myślałem, że problem jest w nas, w ludziach. Potem zrozumiałem, że nie tylko, bo autorytarny system w państwie o jednoznacznie rosyjskim obliczu wymaga od ludzi, żeby zapomnieli o prawdziwej narodowej kulturze, nie myśleli o języku białoruskim.

– Czyli w twoim najbliższym otoczeniu po białorusku się nie mówiło?

– Nie mówiło.

W szkole też nie?

– W szkole to tylko na lekcjach języka białoruskiego i literatury białoruskiej, a wszystkie inne przedmioty mieliśmy po rosyjsku. 

Rozmówca w obawie o swoje bezpieczeństwo i rodziny, którą pozostawił w Białorusi, wciąż musi ukrywać swój wizerunek
Rozmówca w obawie o swoje bezpieczeństwo i rodziny, którą pozostawił w Białorusi, wciąż musi ukrywać swój wizerunek

– Mimo to zacząłeś mówić po białorusku poza szkołą.

– Tak. Stałem się przez to innych człowiekiem, bardziej „przystojnym”. 

– Możesz wyjaśnić, co przez to rozumiesz? Co to znaczy być „przystojnym”, przyzwoitym Białorusinem? 

– Na przykładzie tego chłopaka zobaczyłem, że język białoruski przyciąga uwagę ludzi. Postanowiłem, że też muszę być takim wzorem. I pilnować się, bo ludzie mogą powiedzieć „aha, a ten to mówi po białorusku i kłamie”, albo coś jeszcze…

– Wtedy to będzie zwracało uwagę innych w negatywnym sensie, jako coś złego.

– Tak też pomyślałem, a chciałem zostać tym dobrym przykładem. Mówić po białorusku oznacza również, że powinieneś bardziej myśleć o tym, co mówisz i co robisz, brać za siebie odpowiedzialność. Musisz być bardziej uważny i ostrożny w swoim postępowaniu. 

– Czytając o mediach w Białorusi uświadomiłam sobie, że dzielą się one na „uczciwe” i „nieuczciwe”. Jedne są utożsamiane z reżimem, dla którego są „nasze”, a te drugie – niezależne, teraz funkcjonujące w większości za granicą – państwo zwalcza jako wrogie. Zatem „przystojny” w tym moralnym znaczeniu oznacza właśnie „uczciwy” albo „przyzwoity”, czyli coś przeciwnego niż w rozumieniu propagandy w waszym kraju, które takie pojęcia rozumie po swojemu i wykorzystuje to, żeby dyskredytować opozycjonistów.

– Właśnie jeśli chodzi o dziennikarzy, to drugą białoruskojęzyczną osobą, którą poznałem, była redaktorka jednej z gazet, która teraz pracuje w Radiu Racja. Widziałem, że wszystkie osoby, które spotykałem i które mówiły po białorusku, są świadome takiej odpowiedzialności, zdają sobie sprawę, że muszą być uczciwe. Nie zetknąłem się z żadnym kłamstwem z ich strony. 

– Jakie pole działania mają niepaństwowe tytuły prasowe?

– Nakłady takich gazet nie mogą przekraczać 300 egzemplarzy, w przeciwnym razie trzeba mieć zgodę władz. Jeżeli nadrukujesz 299 egzemplarzy to „niby” nie mają do ciebie pytań, chociaż mają i zawsze mieli…

– Chcę jeszcze zapytać o język białoruski. Dla reżimu Łukaszenki nie jest on ważny. Wszędzie w kraju dominuje rosyjski. A przecież język ma kluczowe znaczenie dla tożsamości narodowej, zachowania pamięci historycznej i kultury. Co to oznacza dla osób, które podobnie jak ty starają się pielęgnować białoruskość, mimo że społeczeństwo jest mocno zrusyfikowane?

– Właśnie język jest mocną podstawą. Można wybyć się rys charakteru, czegoś jeszcze, ale to zostaje w tobie, daje silną energię do działania, pomaga sprzeciwić się temu, co uważasz za nieprawidłowe. Język zawiera w sobie moc, która pozwala przetrwać różne niedobre momenty. Chyba właśnie dlatego Łukaszenka lekceważy język białoruski, żeby odebrać ludziom tę energię. Do 2020 roku mało osób uświadamiało sobie, że są Białorusinami w rozumieniu przynależności do oddzielnego narodu, a nie kraju. Uważali, że jesteśmy częścią Rosji itd. Zrozumieli jednak, że język białoruski i kultura białoruska mają w sobie moc i można powrócić do nich nawet pomijając pokolenia, które nie mówiły po białorusku, nie dbały o swoją kulturę. Bo to siedzi gdzieś głęboko, ale można do tego wrócić.

Pewien profesor na uniwersytecie powiedział mi: „Ok, możesz się nie uczyć mojego przedmiotu, możesz w ogóle być złą osobą, ale ja widzę, że głowie już coś tam masz, że mówisz po białorusku, i coś z tego będzie”. 

W sierpniu minie już pięć lat od tych wydarzeń
W sierpniu minie już pięć lat od tych wydarzeń

– Musiałeś Białoruś opuścić. W jakich okolicznościach zostałeś do tego zmuszony? Co się wtedy działo w Białorusi?

– Wyjechałem z Białorusi w 2020 roku. Trwały wtedy protesty. Kilka dni przed wyjazdem przyszli do mnie do domu milicjanci, zabrali ze sobą i spędziłem noc na komisariacie. Bliska osoba z mojej rodziny, która ma autorytet w naszym regionie, dogadała się chyba z milicją albo z kimś z władz, że jak mnie wypuszczą, to ja od razu opuszczę kraj i nie będę dla nich kłopotem.

– Co mogłoby ci grozić, gdybyś został, nie wyjechał wtedy?

– Więzienie. Zdarzały się różne straszne rzeczy. Ktoś został znaleziony martwy, zamordowany…

– W niewyjaśnionych okolicznościach?

– Tak, wszyscy wiedzą, co się naprawdę wydarzyło, ale nie ma dowodów i tak dalej…

– Były też sygnały o represjach w więzieniach, nawet torturach.

– Czasem sobie myślę, że może lepiej, gdybym trafił do więzienia niż na tę drogę, którą przeszedłem i jeszcze muszę przechodzić. Bo jak już jesteś w więzieniu, to najgorsze się odbyło, nie musisz odpowiadać za siebie. Jedyne co masz robić, to tylko przeżyć. A jak musisz opuścić swój kraj z myślą, że nie możesz już powrócić, to też jest podobne trochę do więzienia. Niby pola do manewru masz więcej, tylko że dalej nie możesz zrobić tego, co chcesz naprawdę. I ciągle musisz uważać, nie możesz wszystkiego mówić otwarcie, żeby nie zagrażało to twoim bliskim w ojczyźnie. Musisz mieć taką cenzurę w swojej głowie…

– Autocenzurę?

– Tak. To jest trochę absurdalne. Niby jesteś wolny, ale nie jesteś wolny.

– Tu w Polsce czujesz, że masz w sobie taką autocenzurę?

– Tak, jasne. Bo nie mogę występować na przykład oficjalnie w telewizji, albo mówić to, co ja naprawdę mam na myśli, nie mogę być otwartym wrogiem reżimu, w taki sposób, jak bym chciał.

– Większość ludzi w Białorusi nie sprzeciwia się władzy, żeby mieć spokój. Co go gwarantuje? Może wstąpienie do Białoruskiego Republikańskiego Związku Młodzieży albo innej prorządowej organizacji… 

– Musisz zgadzać się na to, że ten reżim jest legalny i pokazywać, że nie jesteś dla niego groźny. Musisz go zaakceptować.

– Badacze, którzy zajmują się traumą, mówią, że duże znaczenie w uporaniu się z nią ma to, jak się ustosunkujemy do sprawcy. Kiedyś francuski egzystencjalista Jean Paul Sartre powiedział, że „ważne jest nie to, co ze mną zrobiono, lecz co ja zrobiłem z tym, co ze mną zrobiono”. Czy odczuwasz, że masz wokół siebie osoby, którym możesz szczerze opowiedzieć o swoich bardzo trudnych doświadczeniach, otrzymać od nich moralne wsparcie? 

– Tak, mam takie osoby, tylko że zanim pójdę do nich, to muszę najpierw porozumieć się sam z sobą. Ciągle nie wiem, czy wyjazd z Białorusi był prawidłową decyzją i dlatego sam ze sobą jeszcze się nie dogadałem i męczy mnie to. 

Przeżyłem ciężkie momenty, ale dalej nie mam odpowiedzi na to główne dla siebie pytanie.

Zawsze chciałem w życiu zostać innym człowiekiem, niż życzyły ze mnie zrobić władze Białorusi. Ale jak tam żyjesz, to stwarzają ci takie warunki, żebyś miał co do tego wątpliwości. Teraz jestem wolny i wiem, że dalej muszę walczyć, ale nie robię tego, bo mam własne życie i chcę je jeszcze jakoś poukładać.

– Widzę, że masz kolejne dylematy i wybory przed sobą, które nie dają ci spokoju.

– Tak. Jest to po części ciężar systemu, w którym wyrastałem i chcąc nie chcąc kształtował on mój charakter. Powoduje to, że ciągle się zastanawiasz, czy postępujesz prawidłowo, czy nieprawidłowo. Życie w tym systemie jest absurdalne. Nawet najgorszy człowiek nie odpowiada w Białorusi w całości za to, co robi. Dlatego nie mogę obwiniać milicjantów, którzy wtedy po mnie przyszli, bo nie wiem z kolei, przez co oni musieli przejść w swym życiu.

Część ludzi, która przeżyli traumę prześladowania i represji w Białorusi, uważają po tym co przeszli to już wszystko przetrwają. Inni natomiast są bardziej krusi, niektórzy się załamują. 

– Dlaczego ci ludzie reagują w tak różny sposób na podobne doświadczenia?

– Nawet w więzieniu są różne warunki, bywają gorsze, bywają lepsze i nie zawsze jest wsparcie ze strony najbliższej rodziny. Bez takiej otuchy łatwiej można ich złamać. 

– Wsparcie bliskich daje siłę, by się nie poddawać?

– Tak, ale ważne jest też, czy przeczytałeś jakieś książki, które pomagają ci przetrwać. Albo czy masz za wzór jakąś osobę, która przeżyła ciężkie chwile i się nie poddała.  

– Jak sytuacja w Białorusi może wpłynąć na twoją rodzinę, która została w kraju i na twoją przyszłą rodzinę? Boisz się o przyszłość?

– Nie myślę o przyszłości, bo nie wiem jak może być. Rodzina ma nadzieję, że dam sobie radę tutaj.

– Zatem moralnie odczuwasz, że bliscy wspierają cię na odległość.

– Tak, ale mają też nadzieję, że chociaż jeden człowiek z rodziny znajdzie spokój w innym miejscu i że jemu może się udać. Chociaż wyjechałem z kraju, to nadal żyję ich problemami. Najbardziej wspiera mnie to, że prawie wszyscy Białorusini, którzy tu przyjechali, myślami ciągle są w Białorusi. 

– Fizycznie jesteście tutaj, ale emocjonalnie tam?

– Tak. Bo to nie jest emigracja ekonomiczna. Uważam, że 90 proc. tych, którzy wyjechali, zrobili to nie z własnej woli, byli zmuszeni do opuszczenia swego kraju. 

– Coś pozytywnego na koniec?

– Pocieszam się tym, że w przeszłości mieliśmy jeszcze większe problemy, jeszcze większe kłopoty, ale nasz naród przetrwał. Wierzę, że nadejdą jeszcze lepsze czasy. Ale wiem też, że życie nigdy nie będzie albo dobre, albo złe, zawsze będą jakieś dylematy, jakieś złe i dobre sytuacje. 

Rozmawiała Elżbieta Filipow

Autorka wywiadu jest socjolożką i filozofką, obecnie doktorantką socjologii na Uniwersytecie w Białymstoku.

Пакінуць адказ

Ваш адрас электроннай пошты не будзе апублікаваны. Неабходныя палі пазначаны як *

Календарыюм

Гадоў таму

  • у ліпені-жніўні

    – у ліпені 1000 г. памерла князёўна полацкая, вялікая княгіня кіеўская Рагнеда. Разам з сынам Ізяславам адрадзіла беларускую, крывіцкую дзяржаву – Полацкае Княства. Першая ігуменьня ў Беларусі, у манастве – Анастасія. – 13 ліпеня 1260 г. войскі старабеларускай дзяржавы – …ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

Календарыюм / Kalendarium

Сёньня

  • (633) – 5.08.1392 г. было падпісана ў маёнтку Вострава каля Ліды пагадненьне паміж каралём Ягайлам ды князем Вітаўтам пра падзел улады ў Вялікім Княстве Літоўскім, якому гарантавалася самастойнасьць у саюзе з Польшчай.
  • (117) – 5.08.1908 г. у Парыжы памёр Валеры Урублеўскі, рэвалюцыянер (нар. 27.12.1836 г. у Жалудку каля Шчучына). Закончыў Пецярбургскі Лясны Інстытут (1857), разам з Кастусём Каліноўскім арганізаваў студзеньскае паўстаньне на Гродзеншчыне, удзельнічаў у выпуску і распаўсюджваньні „Мужыцкай Праўды”. Эміграваў у Францыю, дзе камандаваў адноў з армій Парыжскай Камуны ў 1871 г. З 1872 г. быў членам Генэральнага Савета І Інтэрнацыянала. Пахаваны каля сьцяны Камунараў у Парыжы.
  • (101) – 5.08.1924 г. у Янаве каля Талочына нар. Аркадзь Жураўскі, беларускі мовазнавец, аўтар прац “Гісторыя беларускай літаратурнай мовы” (1967), “Мова нашых продкаў” (1983), адзін са складальнікаў “Гістарычнага слоўніка беларускай мовы” (1982 –1993). Памёр 9.01.2009 г. у Менску.

Новы нумар / Novy numer

Папярэднія нумары

Усе правы абаронены; 2025 Czasopis
Social Media Auto Publish Powered By : XYZScripts.com