W Białowieży w okresie międzywojennym funkcjonowało sporo różnych organizacji społecznych, związkowych, politycznych oraz o charakterze wojskowym. Po niektórych czas na tyle zatarł ślad, że obecnie trudno jest odtworzyć bardziej szczegółową ich historię. Do takich organizacji należy niewątpliwie Przysposobienie Wojskowe Konne „Krakusi”.
Pamięć o tej organizacji wśród mieszkańców całkowicie już wygasła. Jakieś strzępki informacji udało mi się zebrać w latach 90-tych ubiegłego wieku. Najwięcej ich uzyskałem od jednego z synów organizatora białowieskiego plutonu „Krakusów” – poety, publicysty, grafika i rzeźbiarza Jerzego W. Jasińskiego (1934-2015), którego losy życiowe zaprowadziły aż do Środy Wielkopolskiej (zob. „Cz” nr 7/8 z 2023 r.).

O charakterze organizacji „Krakusi” garść ogólnych informacji podaje Zygmunt Kosztyła w swojej książce „Wrzesień 1939 roku na Białostocczyźnie” (Warszawa 1976). Według niego „Krakusi” byli jedną z form Przysposobienia Wojskowego, o charakterze terytorialnym. Organizacja i szkolenie „Krakusów” według programu wojskowego, spoczywała na pułkach kawalerii, które otaczały ich szczególną troską. PWK tworzyli przedpoborowi i rezerwiści kawalerii, odbywający szkolenie (dwa razy tygodniowo) i ćwiczenia (dwa razy w roku) na własnych koniach. Okres szkolenia trwał dwa lata. Każdy ze szkolonych miał umundurowanie i uzbrojenie, składające się z karabinka, szabli i lancy. Organizacja i szkolenie „Krakusów” były dostosowane do konkretnych potrzeb mobilizacyjnych. W sytuacji wojny oddziały te tworzyły szwadrony kawalerii dywizyjnej w poszczególnych dywizjach piechoty. Skądinąd wiadomo też, że oprócz ćwiczenia ludzi i koni organizacja ta miała także za zadanie propagowanie wśród ludności wiejskiej hodowli koni typu wierzchowego.
Z notatki autora podpisującego się (mj), zamieszczonej w „Kurierze Podlaskim” (nr 6/1997) wynika, że organizacja skupiała przede wszystkim tych przedpoborowych chłopców, którzy posiadali konie. Ci, co ich nie mieli, a chcieli wstąpić w szeregi „Krakusów”, kupowali za niewielką opłatą sztuki mniej przydatne od wojska.

Wiek przedpoborowy jednak nie zawsze był regułą przyjmowania do organizacji, bo na przykład Emilian Rusko z białowieskich Podolan wstąpił do „Krakusów” mając 39 lat. Skądinąd wiadomo, że nie był on jedynym Krakusem, który przekroczył trzydziestkę.
Organizacją białowieskiego plutonu „Krakusów” zajmował się Wiktor Jasiński – nadleśniczy Nadleśnictwa Zwierzyniec w latach 1934-1938. Był on bardzo aktywnym działaczem społecznym, oświatowym i kulturalnym. Oprócz „Krakusów”, założył koło „Młodej Wsi” w Budach, działał w Towarzystwie Opieki nad Zwierzętami, brał udział w pracach Uniwersytetu Powszechnego „Rodziny Leśnika” w Białowieży. Zmarł 25 czerwca 1938 roku w Choroszczy na zapalenie opon mózgowych. Miał niespełna 38 lat. Został pochowany na białowieskim cmentarzu.

Jerzy W. Jasiński w jednym z listów do mnie napisał, że w papierach po ojcu znalazł jego list do siostry z 7 lutego 1935 roku, w którym nadleśniczy podaje informację, że wystąpiono do niego z prośbą „aby założyć w Białowieży przy związkach wojskowych jak Rezerwiści i Przysposobienie Wojskowe Leśników – oddział konny”. Dodał jeszcze, że starania rozpocznie dopiero wiosną, bo teraz nie ma czasu. Propozycja ta musiała więc paść w styczniu bądź w pierwszym tygodniu lutego.
Nadleśniczy Jasiński utworzył białowieski pluton „Krakusów” w lipcu 1936 roku. On też został mianowany jego dowódcą przez gen. bryg. Wilhelma Orlika-Rückemanna, który dowodził 9. Dywizją Piechoty w Siedlcach. Pluton podlegał siedleckiej Komendzie Rejonu PWK „Krakusi”. Należało do niego ponad dwudziestu młodych mężczyzn. Syn Jasińskiego, na podstawie kwitów wydania owsa dla koni za I i II dekadę stycznia 1938 roku, ustalił nazwiska niektórych członków. Byli nimi: Włodzimierz Rusko, Aleksander Filipczuk i Sergiusz Lickiewicz z Podolan, Konstanty Ławrysz z Krzyżów oraz Sergiusz Waszkiewicz ze Stoczka. Z innego dokumentu wynika, że do „Krakusów” należeli także: Michał Piekacz s. Trofima z Podolan, Jerzy Ławrysz i Jakub (?) Dackiewicz z Krzyżów, Mikołaj Buszko, Michał Szpakowicz i Jakub Szpakowicz ze Stoczka oraz Józef Komarewski, Konstanty Komarewski i Józef Sawicki ze wsi Budy. Dołączyć tu też trzeba wspomnianego wcześniej Emiliana Rusko z Podolan, o którym jego córka, Olga Szurkowska, napisała w „Głosie Białowieży” (nr 5/6 z 1999 r.), że był wyróżniającym się „Krakusem” i najlepiej w całej grupie strzelał do tarczy.

W zbiorach po swym ojcu Jerzy W. Jasiński znalazł jeszcze pokwitowanie z 12 stycznia 1938 roku, z którego wynika, że Szaja Goldberg otrzymał od dowódcy plutonu kwotę 60 zł na poczet wystawionego dla „Krakusów” rachunku za 1000 kg owsa na sumę 215 zł.
Po raz pierwszy białowieski pluton „Krakusów” wystąpił przed publicznością 11 listopada 1937 roku, w składzie 23 koni w pełnym uzbrojeniu kawaleryjskim. Ponad tydzień później część oddziału uczestniczyła w uroczystości otwarcia świetlicy w Podolanach. „Krakusi” brali też udział w uroczystościach z okazji 3 Maja, Święta Lasu, Święta Morza oraz innych wydarzeń rocznicowych. Mieli też wystąpić na powitaniu regenta Królestwa Węgier Miklosa Horthy’ego, który w lutym 1938 roku przyjechał do Białowieży na polowanie reprezentacyjne, ale w ostatniej chwili zostali odwołani.
Z informacji udzielonej mi w 2000 roku przez mieszkańca Krzyżów Włodzimierza Dackiewicza wynika, że po śmierci W. Jasińskiego pluton „Krakusów” przeniesiono do Nadleśnictwa Gródek (przed kwietniem 1933 roku nazywało się ono Jagiellońskie). Dowódcą drużyny, jak też jednym ze szkoleniowców był leśniczy Jan Szpakowicz. „Krakusi” szkolili się w Krzyżach, tj. części Białowieży, do których zaliczają się też wymienione wcześniej Podolany i Stoczek. Według Dackiewicza w końcu okresu międzywojennego pluton liczył 32 osoby.
Większość białowieskich „Krakusów” uczestniczyła w kampanii wrześniowej 1939 roku. Zdobyte doświadczenie wojskowe bardzo im się przydało.
Piotr Bajko
Fot. ze zbiorów Jerzego W. Jasińskiego