Pa prostu / Па-просту

  • Płacz zwanoŭ

    23. Zabytaja tragedia kala Krynak (2)

    UB-oŭcy z Sakołki, jakija pravia try let viali śledztvo, ustanavili, szto maldunak na rasstralanych „kamunistaŭ” skłali sołtys z Łapiczaŭ Ivan Charuży, sołtys z Trejglaŭ Franak Karpuk i padsołtys z hetaj vioski Edzik Jurczenia. Pad kaniec grudnia 1942 r. mielisa jany sptakacca ŭ czaćvier na bazary…ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

Po pudlaśki / По-пудляські

  • „Ja choču byti bliźka ludiam”

    Rozhovôr Jana i Haliny Maksimjukov z poetkoju Zojoj Sačko

    Jan: Čy pomniš, koli v tebe zjavivsie impuls, kob napisati peršy viêrš? I na jakôj movi tobiê napisałosie? Zoja: O, ja dumała, što ty tak i načneš… Ja učyłaś u školi v Parcievi, de była prykładnoju učenicieju. Pan od pôlśkoji movy skazav prynesti viêršyki pud… ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

RSS і Facebook

Kaliś pisali

Dokoła jeziora Narocz

(Wrażenia turystyczne)

Возера Нарач, 2009 Вікіпедыя
Возера Нарач, 2009
Вікіпедыя

Olbrzymia tafla cichej wody. Ledwo dojrzeć brzeg przeciwległy. Na brzegu lustrzanej powierzchni od strony zachodniej ruch i gwar. Nowe budynki choć drewniane, ale okazałe aż do pretensjonalności. W nadbrzeżnym lasku jak grzyby po deszczu powyrastały namioty. Obok nich na górce jakieś zbiorowisko, a może lepiej zebranie młodzieży. Dziewczęta ubrane po sportowemu słuchają jakiegoś odczytu, czy też „rozkazu dziennego”. Po lesie, po drogach a nawet po wsi białoruskiej, położonej nad brzegiem, snują się postacie plażowiczów. Opasły mieszczuch, skromna pensjonarka, panie „z towarzystwa” demonstrujące w obcisłych kąpielówkach swe wdzięki – na tle słomianych strzech zarysowują się zbyt kontrastowo i w odniesieniu do mieszkańców chat wyglądają jakby wyzywająco. Na wodzie sporo kajaków i łodzi żaglowych, które białymi trójkątnymi plamami wystrzelają z gładkiej powierzchni. Tylko chaty i żagle stanowią tło zapożyczone z obrazów epoki romantycznej – reszta, to znaczy świecący opaloną golizną ludzie i nowe budynki, należą do nowoczesności.

To dzisiejsze jezioro Narocz.

Od czasu, gdy zamilkł kilkuletni ryk armat, takiego ruchu jeszcze tu nie było. Oto obóz żeński z t. zw. Straży Przedniej okręgu Lwów, dalej podobny obóz męski. Młodzież podziwia ogrom jeziora, zachwycona piaszczystym dostępnym brzegiem i czystą jak kryształ wodą. Gdy jezioro śpi pogrążone w ciszy, nikt by nie przypuszczał, że może pienić się i burzyć w czasie silnych podmuchów wiatru. Wtedy od wzburzonych fal nie można oczu oderwać. Ma się przedsmak morza i nie jeden już, kto sobie zlekceważył rozhukany żywioł płynąc kajakiem na głębinę – przypłacił to życiem.

Na wschodnim brzegu od strony jeziora Miastro przed kilku laty wzniesiono komfortową willę nazwaną schroniskiem. Miejscowość może jeszcze piękniejsza. Ma stary las sosnowy nad brzegiem. Jednak trudności komunikacyjne nie wróżą takiej przyszłości temu brzegowi, jak to można zaobserwować od strony wsi Kupa. Tam należy oczekiwać rozbudowy letnisk jako w punkcie położonym zaledwo o 3 kilometry od kolei. 

Ale wejdźmy do schroniska.

Tuż za progiem uderza powódź światła słonecznego, stylowe urządzenie, komfort. Pierwsza sala jadalna ma, jak się zdaje, wygląd najbardziej reprezentacyjny. Przy jednym ze stołów jakiś ksiądz w towarzystwie o powierzchowności szlachcica zaściankowego. Przy bufecie niewiasta z miną nie tyle gościnną, ile urzędową. Pozatem pustki. Prawdopodobnie letnicy rozeszli się po lesie, gdyż na jeziorze nie zauważyłem ich dużo. Spodziewałem się tu zastać ruch większy, we wsi poinformowano, że w schronisku zamieszkuje „kala 200 burżuja”. Na jednej ze ścian ku wygodzie gości zawieszona mapa – „sztabówka”, wskazująca szczegółowo teren kompleksu jezior i pobliskich okolic, przy drugiej, na specjalnym stoliku osobliwość schroniska – księga pamiątkowa dla uwiecznienia autografów gości. Ozdobna oprawa skórzana, luksusowy papier pergaminowy wskazują, iż gospodarze mają księgę w szczególnej pieczy, i nic dziwnego: na stronie pierwszej widnieje autograf p. Prezydenta Mościckiego z czasów, gdy odwiedził schronisko. A dalej coś w rodzaju zbiorowych pamiętników gości i nie gości, lub nawet księga skarg. Pełno tu aforyzmów, notatek, uwag, osobistych przeżyć pisanych rozmaitym stylem i w rozmaitych językach. Nie brak oczywiście notatek o treści nieprzyjemnej dla gospodarzy lokalu. „I budzie nuka panavańnie tam, dzie siahońnia płača dzied”. – cytuje ktoś z Kupały. Kontrast pomiędzy wsią a sąsiadującem luksusowem schroniskiem nasunął mu taką jakby odwetową refleksję. Napotkałem w księdze strony posklejane ze sobą. To „cenzura” – tłumaczą mi. Zaklejono w ten sposób aforyzmy „antypaństwowe”, napisane w języku białoruskim.

Rozmawiałem z mieszkańcami pobliskiego Miadziola, Zanarocza, Hatowicz, Kaczergi, Mikolców, Pasynków, Padrezów i in. Nie są oni zachwyceni miejskim szturmem na wody Narocza. Wsie najbliższe od punktów letniskowych uzyskały rynek zbytu dla swych produktów, ale może dzięki temu kontaktowi handlowemu cechuje wieśniaków stosunek pobłażliwo-drwiący do przybyszów. Najwidoczniej rażą ich współczesne plażowe zwyczaje i wylegiwanie się bezczynne w ogóle w czasie najgorętszej pracy na roli. Nawet w wioskach dalszych od letnisk nie zauważyłem ani dawniej znanego czapkowania przed nieznajomym, nadskakiwania lub strachu. Przeciwnie, daje się zaobserwować w stosunku do przyjezdnych pewne wymaganie szanowania zwyczajów miejscowych. Przekonałem się o tem, niestety, na własnej osobie. Przechodząc obok nieznajomych mi żniwiarzy posłyszałem najwyraźniej skierowany głos dziewczyny z dobitnym odcieniem ironji: „dziakujem, dziakujem”, poczem inna kobieta, powstrzymując się od dalszych „podziękowań” tę pierwszą, nie omieszkała skierować pośrednio pod moim adresem paru uszczypliwych, lecz dowcipnych uwag. Zorientowałem się poniewczasie, że zapomniałem przywitać pracujących słowami „pamaży Boża”. Pozostawało mi udać, że nic nie słyszałem.

Świadomość narodowa wsi nie jest w okolicach Narocza kompletną. Pokutuje tu jeszcze pośród wieśniaków utożsamianie wyznania z narodowością. Katolików Białorusinów nieraz prawosławni nazywają Polakami. „Czy oni między sobą rozmawiają po polsku?” – zapytuję. „Ależ nie. Nikt z miejscowych nie mówi po polsku. Wszyscy po białorusku”. – zauważyłem. Rozmówca mój nie zaprzeczył, ale też i nie potwierdził. Młodzież znacznie lepiej orientuje się w tych sprawach, szczególniej w wioskach, dokąd dochodzi gazeta białoruska. W Hatowiczach wspominają przyjazd uczniów gimnazjum białoruskiego i podkreślają niezadowolenie policji z tego powodu.

– „To cmentarz niemiecki z czasów wojny, a tutaj nasz białoruski” – tłumaczył mi stary wieśniak z pewnej wsi. Białoruski cmentarz to coś nowego – pomyślałem. Może to było powiedziane dla analogii z niemieckim cmentarzem. W każdym razie i tu było splątanie wyznania z narodowością. Świadczyło jednak, jak się zdaje, że w tej wsi białoruskość jest mocniejszą od prawosławia.

Sprawy gospodarcze na wsi koło Narocza obecnie nie przedstawiają się zbyt źle. Z urodzaju tegorocznego są wszyscy zadowoleni. Ludność po kompletnej ruinie powojennej powoli odbudowała się, choć budynki na ogół są liche. Największem utrapieniem wsi nad brzegami Narocza, Miastra i Świru jest obecnie projekt rządowy pozbawienia ludności bezpłatnego łowienia ryby. Zrealizowanie tego projektu niewątpliwie znacznie pogorszy stan materialny wsi, a skarbu państwa nie zbogaci. 

Wrażenie ogólne: wieś białoruska a turyści – to dwa światy bliskie siebie fizycznie, a jakże dalekie duchowo, obce i nawzajem nierozumiejące się.

Czy zbliżą się kiedykolwiek i w jaki sposób?

Szkoda będzie, jeśli piękne jezioro Narocz w nowych dziejach kraju odegra tylko rolę obiektu przyciągającego przybyszów znad Wisły, pretendujących do „misji kulturalnej”, obcej dla ludności miejscowej. 

Bowiem nawet niewinna turystyka i zachwyt nad pięknem przyrody w naszych czasach nie są pozbawione nieświadomych lub świadomych inklinacyj politycznych.

Al. S 

„Przegląd Wileński”, 

nr 13, 25.08.1934 r., s. 4-5

Пакінуць адказ

Ваш адрас электроннай пошты не будзе апублікаваны.

Календарыюм

Гадоў таму

  • у верасні

    750 – няўдалая аблога ў 1274 г. Наваградка аб’яднанымі галіцка-валынскімі і татарскімі войскамі. 510 –  8.09.1514 г.  перамога пад Оршай (на рацэ Крапіўна) 30-тысячнай беларуска-літоўскай арміі пад кіраўніцтвам гетмана Канстанціна Астрожскага над утрая большым маскоўскім войскам. У выніку бітвы ўсходняя Беларусь была вызвалена …ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

Календарыюм / Kalendarium

Сёньня

  • (526) – У 1498 г. вялікі князь Аляксандар Ягелончык абдараваў Драгічын на Бузе магдэбурскім правам на самакіраваньне. У хуткім часе Драгічын стаў чацьвёртым па велічыні і значэньні горадам Вялікага Княства Літоўскага пасьля Вільні, Гародні і Бярэсьця.
  • (33) – 19.09.1991 г. Вярхоўны Савет БССР зацьвердзіў назву адроджанай беларускай дзяржавы: Рэспубліка Беларусь. Таксама вырашыў, што яе дзяржаўнымі сымбалямі будуць бел-чырвона-белы сьцяг ды герб Пагоня.

Новы нумар / Novy numer

Папярэднія нумары

Усе правы абаронены; 2024 Czasopis