Druga połowa lata 1900 roku upłynęła w Białowieży pod znakiem dwóch ważnych wydarzeń: pobytu cara Mikołaja II wraz z rodziną i gośćmi oraz otwarcia nowego budynku szkolnego. Car przyjechał na polowanie. Była to już jego trzecia wizyta w Białowieży. Zatrzymał się w pałacu wybudowanym sześć lat wcześniej na polecenie Aleksandra III. Pałac ten pełnił rolę carskiej rezydencji łowieckiej. Miejscowe władze wykorzystały obecność imperatora Rosji do uświetnienia ceremonii otwarcia nowej szkoły.
Decyzję o budowie nowego, obszernego budynku szkolnego podjęto półtora roku wcześniej. Wybrano odpowiednie miejsce, załatwiono pozwolenie, zgromadzono potrzebne materiały. I budowa ruszyła! Budynek wznosili miejscowi cieśle, w tamtym okresie w Białowieży i okolicy ich nie brakowało. Wynajmowany dotąd prywatny dom już z trudem mieścił uczniów.
Uroczyste otwarcie nowej szkoły nastąpiło w niedzielę, 2 września 1900 roku. Od wczesnego rana przed cerkwią i znajdującą się w jej pobliżu nową placówką oświatową, gromadzili się odświętnie ubrani mieszkańcy Białowieży oraz okolicznych wsi. W domach pozostali tylko starcy i malutkie dzieci. Nikt nie chciał odmówić sobie przyjemności ujrzenia na własne oczy najważniejszych osób w Imperium Rosyjskim.
W tym miejscu oddajmy głos „Kurjerowi Warszawskiemu” (nr 249/1900), który przebieg tej uroczystości zrelacjonował następująco:
„Lud wypełniał całą przestrzeń między cerkwią a szkołą, chociaż większość dążyła do ogrodzenia cerkiewnego, gdzie najwpierw można było zobaczyć Monarchę i Monarchinię. Przed cerkwią, od strony parku pałacowego, stały szpalerami: z jednej strony oddział kozaków konwojowych, a z drugiej – dwa oddziały dragonów 12-go pułku marjupolskiego. Do cerkwi puszczano nietylko osoby inteligentne, lecz i lud, o ile pozwalała obszerność świątyni. Słowem, ile można było, policja pałacowa starała się umożliwić wszystkim widzenie Monarchy”.
Tego dnia Białowieża przybrała świąteczny wygląd. Pogoda dopisywała. Podniosły nastrój udzielał się wszystkim. Ludzie zachwycali się widokiem obszernego, pięknego i świeżo pomalowanego budynku szkoły, w którym mieściły się trzy izby lekcyjne i wygodne mieszkanie dla nauczycielki.
Po nabożeństwie ku szkole wyruszyła procesja. Car z małżonką szli tuż za nią. U wejścia do budynku dostojnych gości powitali: dyrektor szkół ludowych N. P. Fiwejski i nauczycielka O. I. Bielska.
Monarsza para weszła do obszernej sali lekcyjnej, w której został dokonany obrządek poświęcenia. Następnie o. Michał Szyryński wygłosił krótką mowę i odśpiewał dla Ich Cesarskich Mości i całego Panującego Domu tradycyjne „wielolecie”.
Car i caryca towarzyszyli duchownemu również przy poświęceniu pozostałych pomieszczeń szkoły. Po zakończeniu całej ceremonii, dyrektor Fiwejski podprowadził do Aleksandry Fiodorownej sześć uczennic, które ofiarowały jej swoje robótki, wykonane pod kierunkiem nauczycielki i kuratorki honorowej szkoły A. A. Kołokolcowej.
„Kurjer Warszawski” odnotował, że były to: „1) pas haftowany do ekranu, 2) serweta na stół z żubrem pośrodku, wyhaftowanym wypukło jedwabiem; 3) dwa ubranka dla Ich Cesarskich Wysokości Księżniczek, 4) koszyczek z kwiatami: koszyczek zrobiony z płótna zgrzebnego, napojonego jakąś szczególną substancją, a kwiaty – z wełny; 5) woreczek, upleciony ze sznurka”.
Podczas wręczania prac jedna z uczennic wygłosiła krótką przemowę. Aleksandra Fiodorowna przyjęła robótki. Dziewczynki pocałowały ją w rękę. Caryca podeszła do stolika i obejrzała ułożone na nim pozostałe roboty uczniów. Objaśnień udzielała honorowa kuratorka szkoły. W tym czasie car Mikołaj II rozpytywał dyrektora szkół ludowych o stan rękodzielnictwa w szkole. Dyrektor pochwalił się, że szkoła otrzymała na wystawie w Niżnym Nowgrodzie dyplom za wyroby rękodzielnicze.
Uwagę monarchy zwrócili chłopcy, którzy pięknie śpiewali w trakcie poświęcenia szkoły. Uczniowie ci należeli do chóru cerkiewnego, którego dyrygentem w tym czasie był urzędnik zarządu dóbr białowieskich, S. K. Kutorga. Car pochwalił chłopców za świetny śpiew. Następnie zajął się oglądaniem rękodzieła uczennic.
Na zakończenie uroczystości uczniowie i uczennice odśpiewali hymn narodowy.
Z dokumentu przechowywanego w archiwum białowieskiej cerkwi wynika, że w tym okresie do szkoły ludowej męskiej uczęszczało 114 uczniów, a do żeńskiej – 67 uczennic.
W tym miejscu stosowne będzie przypomnieć historię szkolnictwa podstawowego w Białowieży. Początki jego sięgają 1800 roku, kiedy to zarządca miejscowego folwarku, leśniczy Krzysztof Engelgardt, założył w domu niedużą szkołę dla dzieci swoich i okolicznej szlachty.
Trochę później podobną szkołę, przeznaczoną dla dzieci miejscowej służby leśnej, zorganizował w swojej chacie w Białowieży strzelec Tomasz Szpakowicz. Fakt ten odnotował prof. Feliks Paweł Jarocki w swoich pismach z 1830 roku. Szpakowicz miał wtedy już ponad 70 lat.
Na początku lat 60. XIX wieku w Białowieży powstała szkoła parafialna. Pierwszym nauczycielem w niej był Jan Jakubowski. W 1863 roku zastąpił go Hieronim Kopczyński. Później w miejsce szkoły parafialnej utworzono dwie dwuklasowe szkoły ludowe. Niestety, nie wiemy, kiedy dokładnie to nastąpiło. Pierwsze informacje o nich mamy z początku lat 90. XIX wieku. Szkoła dla chłopców (nazywana Aleksandrowską) mieściła się na Zastawie, a dla dziewcząt – na Stoczku. We wrześniu 1897 roku szkoły te wizytowała caryca Aleksandra Fiodorowna, która w tym czasie przebywała w Białowieży, towarzysząc mężowi na polowaniu w Puszczy Białowieskiej.
Jan Kruk – uczeń szkoły na Zastawie przed wybuchem I wojny światowej – opowiadał mi swego czasu, że szkoła ta była drewniana, z podmurówką. W każdej klasie uczyło się po około dwudziestu chłopców. Kierownikiem szkoły był psalmista miejscowej cerkwi, Łazowski, a nauczycielem Artemiuk. Przy szkole istniał sad owocowy, którym opiekowali się uczniowie. Szkoła posiadała specjalne urządzenia do gimnastyki. Dzieci oprócz religii uczyły się także historii, geografii, arytmetyki i innych przedmiotów. Budynek szkoły spalił się w czasie I wojny światowej. Przez pewien czas był on wykorzystywany także przez miejscową pocztę.
Szkoła ludowa dla dziewcząt mieściła się początkowo w pobliżu cerkwi, w budynku mieszkalnym, odkupionym od miejscowego gospodarza. Z informacji uzyskanej od Timofieja Buszko wynika, że dla potrzeb szkoły ludowej wykorzystywany był także budynek niejakiego Szpakowicza, położony na przeciwległym krańcu Białowieży. Pan Timofiej zapamiętał, że nauczycielami w tej szkole byli Kudrejko i Katarzyna Siemionowna. Budynek szkoły zachował się do dzisiaj – znajduje się przy ulicy Stoczek, nieopodal przepływającej tędy rzeczki Złotej.
Podczas I wojny światowej Niemcy utworzyli w Białowieży niedużą szkołę, w której nauczano po niemiecku. Nauczycielem był niemiecki podoficer, o bardzo srogim charakterze.
Budynek szkoły oddany do użytku w 1900 roku służył białowieskiemu szkolnictwu ponad sto lat. Wzrost liczby uczniów w okresie międzywojennym sprawił, że w latach 1929-1930 do budynku dobudowano (od strony wschodniej) dwie duże sale lekcyjne. Oba budynki przetrwały do czasu pożaru, który wybuchł w nocy z 20 na 21 grudnia 2005 roku. Ogień strawił około 70-80 proc. wnętrza zabytkowego budynku. Planów odbudowy zniszczonego gmachu nie udało się zrealizować. Rozbiórki ruin dokonano wiosną 2006 roku, rok później rozebrano także fundamenty.
Sale lekcyjne, dobudowane do starej szkoły, nie rozwiązały problemu braku miejsc. Białowieża była wówczas dużym ośrodkiem robotniczym. Część dzieci uczyła się w czterech wynajętych budynkach prywatnych. Z inicjatywy ówczesnego kierownika szkoły, Rudolfa Zdarzyla, białowieskie społeczeństwo własnymi siłami, bez pomocy państwa, wybudowało w latach 1932-1933 nowy budynek o czterech dużych salach (po wojnie umieszczono w nim schronisko szkolne), a w latach 1934-1936 kolejny budynek, jeszcze obszerniejszy. Rodzice uczniów dobrowolnie opodatkowali się na rzecz rozbudowy szkoły. Comiesięczne składki wpłacane były na Komitet Rodzicielski, z nich pokrywano raty zaciągnięte na budowę. Ostatnią ratę Komitet spłacił Dyrekcji Lasów Państwowych w czerwcu 1938 roku.
W 1942 roku Niemcy zezwolili na otwarcie w Białowieży dwóch szkół białoruskich – jedna mieściła się na Podolanach, druga przy ul. Tropinka. Trzecią szkołę podczas okupacji niemieckiej, także w 1942 roku, otworzyła we własnym domu Raisa Wolska, była urzędniczka Dyrekcji Lasów Państwowych narodowości bułgarskiej. Uczyła w niej po niemiecku.
Wybudowane w okresie międzywojennym budynki szkolne w Białowieży służyły miejscowej młodzieży także po wojnie. Pogarszający się ich stan techniczny spowodował, że władze gminne zdecydowały się na budowę nowego, murowanego budynku, bardziej dostosowanego do współczesnych wymagań. Został on wzniesiony w latach 1986-1989. Stary budynek drewniany z lat 30. wkrótce przestał być wykorzystywany. Nie konserwowany, popada w coraz większą ruinę.
Piotr Bajko