Są lokale gastronomiczne, które na długo zapadają w pamięć. Choć od dawna nie istnieją, latami są wspominane z sentymentem, przy czym nie tylko przez ich bywalców. W Białowieży do takich obiektów zalicza się bez wątpienia funkcjonująca w latach 1968-1999 restauracja „Iwa” z jej „duszą” – panią Zofią Wołkowycką.
Do „Iwy” goście przyjeżdżali specjalnie nawet z Białegostoku, nie wspominając o miastach bliżej położonych. Nieco mniejszą sławą w porównaniu z „Iwą” cieszył się skromny bar „Wejmutka”, ale i on był znany w całej okolicy. Pięknie położony, z widokiem na przepływającą obok niego rzekę Narewkę i jeden z parkowych stawów, dawał ludziom chwilę wytchnienia. Chętnie korzystali z niego zarówno miejscowi, jak i turyści. Swoje podwoje zamknął ponad dwadzieścia lat temu.
Pomysł na „Wejmutkę” wyszedł od miejscowej Gminnej Spółdzielni „Samopomoc Chłopska”. Spółdzielnia w porozumieniu z dyrekcją Białowieskiego Parku Narodowego wybudowała niewielki drewniany bar o ciekawej architekturze. Ulokowany on został w południowej części Parku Pałacowego w Białowieży niedaleko wejścia na mostek i groblę pomiędzy stawami. Nazwę swą lokal ten wziął od gatunku sosny pochodzącej z Ameryki Północnej, którą w tamtym czasie często spotykało się w białowieskim parku.
Bar otwarto wiosną 1975 roku. Posiadał on trzydzieści miejsc. Czynny był w sezonie w godzinach od 11-tej do 18-tej. Prowadziła go GS „SCh” poprzez swych ajentów.
„Wejmutka” przykuwała uwagę licznych dziennikarzy, odwiedzających Białowieżę w okresie letniego sezonu turystycznego. Często wspominali oni o tym lokalu w swoich reportażach. Na przykład Teresa Torańska tak o nim napisała w „Kulturze” (nr 37/1976): „Wejmutka” to bar. Na ludowo urządzony. Bardzo ładny. Z surowego drewna stoły i krzesła. Nie wszystkie. W głębi stoją zwyczajne, na wysoki połysk.
Bar funkcjonował nieco ponad dziesięć lat. Po kilku latach przerwy, w pomieszczeniu na poddaszu budynku rozpoczęło działalność prywatne Biuro Turystyczne „Teresa”, prowadzone przez nieżyjącą już Teresę Wołkowycką. Przy biurze, w pomieszczeniach na parterze, została uruchomiona kawiarnia. Zarówno biuro jak i kawiarnia funkcjonowały stosunkowo niedługo, bo od końca czerwca 1990 roku do 1992 roku.
I znów przez kilka lat budynek stał pusty, aż w 1995 roku umieściło w nim swą siedzibę biuro Polskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków. Zajmowało ono pomieszczenie na poddaszu.
Nowe życie nadała temu obiektowi Olimpia Pabian, otwierając w nim 1 lipca 2000 roku pub „Wejmutka”. Ze względu na znajomość przez obsługę języków obcych stał się on miejscem spotkań wszystkich zagranicznych wolontariuszy i naukowców pracujących w Białowieży. Odbywały się przed nim także koncerty takich wykonawców, jak Jacek Kleyff i Todar, czy też zespołów „Czeremszyna” i „Horyna”. Niestety, pub funkcjonował tylko do 2004 roku.
Później nikt już nie miał pomysłu na ten budynek. Nieużytkowany, stopniowo niszczał, aż w końcu zaczął stwarzać niebezpieczeństwo dla ludzi, zwłaszcza turystów, którzy często podchodzili do niego, by sprawdzić, co w nim jest. Z tego też względu pod koniec października 2020 roku budynek został rozebrany.
Obecnie jedynym śladem po barze jest wybudowana obok niego od strony wschodniej fontanna. Funkcjonowała ona w pierwszych latach istnienia baru, później została unieruchomiona, ale jej nie zlikwidowano.
Nazwa dawnego baru i pubu została „zaadaptowana” przez 20-pokojowy pensjonat „Wejmutka” Haliny i Józefa Pabianów, znajdujący się przy ul. Kolejowej w Białowieży. Swą działalność rozpoczął on z początkiem września 2007 roku.
Piotr Bajko