Pa prostu / Па-просту

  • Płacz zwanoŭ

    24. Dochtar Maroz (6)

    U archiwie IPN kromie dakumentaŭ UB majuć jaszcze druhuju dakumentacju – z Wajskowaho rajanowaho sudu ŭ Biełastoku, dzie krychu bolsz infarmacjaŭ pra sprawu Wacława Maroza. Baraniŭ jaho adwakat Alaksandar Saroka z Warszawy. 26 kwietnia 1950 r. jak obrońca wojskowy pasłaŭ da suda ŭ Biełastoku piśmo,…ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

Po pudlaśki / По-пудляські

  • Hapčyna vnučka

    Siête stałosie v marciovi.

    Porankami šče trochi moroziło, ale dniom sonečko dobre hrêło, sniêh davno rozstav napreč. Posliêdnich para dion pohoda była vže vesnianaja.Agata šparko išła z dočkoju na prystanok, vony vybralisie do Biłostoku do dochtora. Marjola raz-po-raz pudbihała, starajučysie pospiêti za materoju, a siête ne było takoje proste…. ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

RSS і Facebook

Kaliś pisali

Dozorcy. Podział administracyjny katorgi sołowieckiej

Z cyklu "Sołowki – wyspa tortur i śmierci" (Wspomnienia z katorgi sowieckiej, cz. 15)

Dozorcy

Takie wyrzutki społeczeństwa, których nawet G. P. U. nie chciało trzymac w swym gronie, używały sobie na więźniach, jak się po rosyjsku mówi „skolko dusze ugodno”. Bito i maltretowano, znęcano się w najwyrafinowańszy sposób, jakby każde takie cierpienie nieszczęśliwego więźnia sprawiało im największą rozkosz. Zachęcało ich do tego i to jeszcze, że najbardziej „zasłużeni” otrzymywali specjalne pochwały władz sowieckich , a nawet zyskiwali skrócenie terminu kary. Dzięki więc tak szatańskiemu pomysłowi i władze sowieckie były „czyste”, i więźniowie dostawali „co się należało”.

Sytuacja materialna dozorców pod każdym względem była inna niż więźniów. Żaden nie odczuł głodu, miał cieple ubranie, mieszkał wygodnie i oprócz dozorowania więźniów na robotach nic nie robił. Co prawda mieli, nawet dość często, jeszcze jedną funkcję do pełnienia, ale nie sądzę, aby im to sprawiało jakąś większą przykrość. Dokonywali jako kaci egzekucji nad więźniami.

I tu muszę zaznaczyć, że twórca katorgi sołowieckiej Gleb Boki był świetnym znawcą duszy ludzi upadłych . Skazani za przestępstwa funkcjonariusze G. P. U. gdy się znaleźli na Sołowkach nie jako zwyczajni „katorżnicy”, lecz ludzie uprzywilejowani, mający znośny byt i władzę nad innymi, w obawie, aby się sytuacja nie zmieniła, stawali się najobrzydliwszymi służalcami i katami jedynie dlatego, by się w jakikolwiek sposób przypochlebić tym, którzy i ich los mieli w swym ręku. Stałym bodźcem do tego był pozatem widok okropnej nędzy nieszczęśników, co przecież i ich w razie niełaski mogłoby spotkać.

Charakterystycznym dla dozorców był jeszcze i ten fakt, że pomimo, iż mieli wszelkie ułatwienia do ucieczek, bo nawet i broń palną, bardzo rzadko ktoś z nich uciekał. A przecież wiedział z nich każdy dobrze, że los w każdej chwili może się odwrócić, a wówczas… Zresztą i po ewentualnym odbyciu okresu zesłania, po powrocie do kraju czeka go nędza i szykany. Byli jednak wierni jak psy, a gdy ośmielił się ktoś zbiec, gorliwie go tropiono, a w razie stawiania oporu bez pardonu zabijano.

Najpoważniejszym czynnikiem bezpieczeństwa na Sołowkach był t. zw. „Sop” (Sołowieckij osobnyj połk) wzmocniony w 1926 roku wobec znacznego zwiększenia ilości więźniów przez t. zw. „Don” (diwizija osobogo naznaczenija) uzbrojony w kilka armat, karabiny maszynowe, dwa samoloty oraz stacje radiowe nadawczą i odbiorczą, połączone z takimiż stacjami w Kiemi.

By utrzymać te oddziały w jak największej dyscyplinie i karności, by stłumić wszelkie współczucie dla katowanych więźniów, zarówno nadzór, jak i wojsko trzymano w jak największym odosobnieniu od więźniów. Żołnierz na Sołowkach pod groźbą surowej kary miał zakaz wszczynania jakichkolwiek rozmów z więźniami. Ten sam rozkaz rozciągał się i na terenie koszar. Z kobietami – więźniami tu sprzątającymi nie można było rozmawiać. Do wyjątków należeli tylko niektórzy wybitni fachowcy starej armii carskiej, którzy pracowali przy dywizji jako instruktorzy, albo przyjeżdżali na manewry dywizji. Żołnierzy nie tylko ściśle izolowano od więźniów, lecz wszelkimi środkami starano się wpoić w nich, że więzień sołowiecki jest największym wrogiem proletariatu, i że walczyć z nim trzeba najostrzejszymi środkami.

Ineligentniejsi i bardziej krytyczni żołnierze wiedzieli jednak o tym bezczelnym kłamstwie i dlatego, aby nie patrzeć na nieludzkie znęcanie się nad więźniami, starali się przeprowadzić z wojsk sołowieckich do innych formacji, pomimo iż tu uposażenie mieli bardzo dobre.

 

Podział administracyjny katorgi sołowieckiej

Pod względem administracyjnym dzieli się katorga sołowiecka na 7 oddziałów, z których I i największy oddział mieści się w Kremlu. Poza Kremlem na przystani znajduje się zarząd główny katorgi, a w mieście Kiem zarząd prac lądowych . Drugi oddział katorgi znajduje się w odległości 12 klm. Od Kremla w miejscowości Sawtjewo z jednym naczelnikiem dla II i prawie obok położonego IV oddziału – Siekirki. III ulokowany został na wyspie Muksulma, połączonej (jeszcze przez mnichów) z główną wyspą półkilometrowej długości kładką . W oddziale tym mieści się ogromny „sielchoz” – uprawiający hodowle bydła i zatrudniający koło stu osób, oraz liczne rybackie „artiele” trudniące się połowem śledzi i fok. V i VI oddział znajdują się na dalszych wyspach: V na wyspie Kond, VI zaś na wyspie Anzer. VIII oddzial to Kiem, a VIII na Uralu pod nazwą Wiszery podlegał Sołowkom tylko nominalnie. W 1929 r. z VIII oddziału utworzono odrębną katorgę uralską.

Drugą charakterystyczną cechą katorgi sołowieckiej był brak regulaminu. Zazwyczaj w każdej celi zachodnio-europejskiego więzienia wisi regulamin pouczający więźnia jak ma zachowywać się, by nie być ciężarem dla współtowarzyszy i dostosować się do wymagań administracji.

W Sołowkach nic podobnego nie było.

Cały system administracyjny był oparty na dzikich zwyczajach i kaprysach oszalałych czekistów. Ten zwyczajowy system rządzenia , oddający całkowicie losy więźniów na łaskę administracji był właśnie legalizacją tortur.

Po przybyciu na Sołowki i zorientowaniu się w sytuacji przyszedłem do przekonania, że ten tylko będzie żyć i może mieć nadzieję wyjścia cało, kto będzie walczyć o egzystencję aktywnie i z zupełną bezwzględnością.

Po trzech tygodniach pobytu w 13 kompanii przede wszystkim postanowiłem co prędzej wydostać się z soboru. Nakazem tego były bóle w kolanach jako skutek okropnej tu wilgoci. Ale przede wszystkim musiałem znaleźć stałą pracę, gdyż tak zwane ogólne prace prędko wyczerpywały organizm, rozstrajały nerwy, człowiek stale przerzucany był z miejsca na miejsce w zależności od zapotrzebowań, a co najgorsza nie dawało to prawa do mieszkania w lepszych pod względem higienicznych kompaniach.

(D. c. n.)

Franciszek Pietkiewicz

 „Kurier Wileński” nr 22 (2264), 28 stycznia 1932 r.

Пакінуць адказ

Ваш адрас электроннай пошты не будзе апублікаваны. Неабходныя палі пазначаны як *

Календарыюм

Гадоў таму

  • у траўні

    – у 1085 г. дружыны Полацкага княства на чале з князем Усяславам Чарадзеем абаранілі беларускія землі ад захопніцкага нашэсьця князя кіеўскага Усяслава Манамаха. Захопнікі зьнішчылі Менск. Як пісаў кіеўскі летапісец „Не засталося ні чалавека, ні жывёлы”. – напады крыжакоў у …ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

Календарыюм / Kalendarium

Сёньня

  • (377) – У траўні 1648 г. казацкія паўстанцы на чале з Багданам Хмяльніцкім разбілі войскі Рэчы Паспалітай пад Жоўтымі Водамі й Корсунем. Казацкія загоны прыбылі на Беларусь і пры дапамозе беларускіх паўстанцаў здабылі Гомель, Тураў, Пінск – паўстаньне разгарнулася на беларускіх землях.
  • (91) – 19.05.1934 г. у Менску расстраляны Міхал Кахановіч (нар. 27.09.1882 г. у Вялікіх Луках каля Баранавіч), беларускі нацыянальны дзеяч, пэдагог. Закончыў Харкаўскі унівэрсытэт, працаваў выкладчыкам у Вільні, з 1915 г.  – у Магілёве, дзе быў

Новы нумар / Novy numer

Папярэднія нумары

Усе правы абаронены; 2025 Czasopis
Social Media Auto Publish Powered By : XYZScripts.com