Chodząc od lat po cmentarzu w Białowieży często natykałem się na grób Jana Nagulina. Nie dawało mi spokoju jego nietutejsze, rosyjskie nazwisko. Domyślałem się, że ten mężczyzna był jednym z żołnierzy formacji białoruskiej lub ukraińskiej, którzy brali udział w walkach z Armią Czerwoną w 1920 roku.
Jedną z konsekwencji tej wojny było osiedlenie w Białowieży i Hajnówce oraz w okolicznych wsiach ponad 1000 zdemobilizowanych żołnierzy z białoruskiej Ludowej Armii Ochotniczej pod dowództwem gen. Stanisława Bułak-Bałachowicza, a także około 90 byłych żołnierzy z pododdziałów Dywizji Zaporoskiej i Kijowskiej armii Ukraińskiej Republiki Ludowej (URL). Dwaj sojusznicy Józefa Piłsudskiego, walczący o niezawisłą Białoruś Stanisław Bułak-Bałachowicz i takąż Ukrainę Semen Petlura nie zdołali urzeczywistnić swych planów. Ich żołnierze zostali przez rząd polski internowani. Za zasługi w walce z Armią Czerwoną nadano im obywatelstwo polskie, zapewniono również możliwość zamieszkania i zatrudnienia na terenie Polski.
W rejon Puszczy Białowieskiej większość ich przybyła na wiosnę 1921 roku. Znaleźli oni tutaj zatrudnienie przy pozyskaniu drewna i obsłudze kolejek leśnych, pracowali także w tartakach przy przerobie drewna, w smolarniach, terpentyniarniach i fabryce chemicznej. Oficerowie i podoficerowie kierowani byli do pracy w tartacznych biurach, do szacunków brakarskich drewna, sortowania materiałów tartych. W Białowieży osiedlili się także dowódcy Ludowej Armii Ochotniczej – gen. Stanisław Bułak-Bałachowicz i jego brat – gen. Józef Bułak-Bałachowicz, który został zamordowany w 1923 roku.
W ten sposób w Białowieży utworzyły się dwie kolonie imigrantów politycznych: białoruska i ukraińska. Ludzi tych nazywano, od nazwisk ich przywódców, bałachowcami lub petlurowcami. Tak przynajmniej było na samym początku, bo miejscowi bardzo szybko zaczęli określać wszystkich jednym mianem: bałachowcy. Nic dziwnego, kolonia ukraińska była niezbyt liczna, a około 1939 roku liczyła już tylko około 40 osób.
Kim był Jan Nagulin? Pewnie do dzisiaj zadawałbym sobie to pytanie, gdyby nie nawiązał ze mną kontaktu białostocki socjolog dr hab. Jan Poleszczuk, urodzony zresztą w Białowieży w 1954 roku. Okazało się, że ta tajemnicza dla mnie osoba była jego dziadkiem. Zrelacjonował on mi pokrótce jego historię.
Według Poleszczuka Jan Nagulin urodził się około 1891 roku, jednak na jego nagrobku widnieje rok 1895. Na początku lat 20-tych przebywał w okolicach Łodzi. Na tym obszarze mieściły się bowiem obozy internowania (Strzałkowo, Aleksandrów Kujawski, Kalisz) byłych już żołnierzy Bułaka-Bałachowicza i Petlury. H. Myronenko w Kalendarzu „Svobodi” na rok 1960 podaje, że Jan (Iwan) Nagulin był strzelcem siczowym i pochodził z Grodzieńszczyzny, a więc niewątpliwie był żołnierzem armii URL. Odnośnie tej Grodzieńszczyzny, to Poleszczuk ma duże wątpliwości. Z przekazów rodzinnych wynika, że Jan pochodził raczej z Ukrainy naddnieprzańskiej, był też chyba Rosjaninem.
W obozach internowania praktykowana była posługa religijna dla osób prawosławnych. Poleszczuk przypuszcza, że jego dziadek mógł być związany z tą działalnością jako kapelan wojskowy armii URL. W obozie został poddany leczeniu, wstawiono mu sztuczne złote zęby. Tutaj też nauczył się rzemiosła zegarmistrzowskiego.
Obozy zostały definitywnie zamknięte w 1923 roku. W następnym roku Nagulin spotkał w Łodzi Annę z domu Potymko. Kobieta pochodziła z bardzo biednej rodziny z Rzeszowszczyzny. Była Ukrainką, szukała pracy na tych terenach. Spodobali się sobie. Wkrótce postanowili wyjechać razem do Białowieży. Stało się to w 1924 lub 1925 roku. W 1926 roku urodził się ich pierwszy syn, Piotr, ale zmarł po kilku miesiącach. W 1929 roku na świat przyszedł Jerzy, w 1931 – Luba, a w 1939 – Zinaida. Jan i Anna ślub wzięli dopiero w 1931 roku, w białowieskiej cerkwi. Jako świadek tej uroczystości podawany jest Teodor Wodianicki, długoletni członek zarządu i ostatni przewodniczący Ukraińskiego Komitetu Centralnego (UKC).
Nagulin pracował w lasach państwowych, ale co konkretnie robił – tego Poleszczuk dokładnie nie wie. Nie była to raczej robota ciężka, z piłą czy siekierą. Jego dziadek po pracy zajmował się naprawą zegarków, a spracowanymi rękoma nie mógłby tego robić. Nie jest wykluczone, że jako kontuzjowany strzelec siczowy otrzymał lżejszą pracę, może biurową? Większość przedstawicieli białowieskiej kolonii ukraińskiej pracowała wtedy w tartaku państwowym w Grudkach.
Własnego domu Nagulin nie miał, mieszkał z rodziną w wynajmowanych mieszkaniach na Zastawie i w Podolanach Pierwszych. Ze swoją rodziną, która pozostała po sowieckiej stronie Ukrainy, nie utrzymywał kontaktu. Po wprowadzeniu kolektywizacji w 1929 roku i wybuchu głodu w 1931 roku nie miał już żadnych złudzeń, że na Ukrainę nie wróci. Pewnie też nie chciał narażać rodziny na prześladowania z jego powodu. Nie można też wykluczyć, że związek małżeński z Anną zawarł dopiero w 1931 roku, gdy miał już pewność, że pozostanie w Polsce. Anna z pewnością była obywatelką Polski, a Jan dzięki temu ożenkowi także je uzyskał.
Jan Nagulin był osobą bardzo religijną. Udzielał się w miejscowym chórze cerkiewnym. Przyjaźnił się z Jakubem Cybem, który od 1939 roku piastował funkcję psalmisty w białowieskiej cerkwi. Musiała to być bliska i długa znajomość, gdyż żona Jakuba Cyba była matką chrzestną Luby, a sam Jakub Cyb ojcem chrzestnym Zinaidy. Jan i Jakub byli prawie równolatkami. Cyb był dość znaczącą postacią w białowieskiej kolonii ukraińskiej. W 1930 roku został wybrany zastępcą i skarbnikiem UKC, a od 1937 roku zasiadał w komisji rewizyjnej, opiekował się szkołą. Związek Nagulina i Cyba z cerkwią nie wskazuje, aby byli oni zbyt silnie związani z narodowym ruchem ukraińskim lub białoruskim.
Dramat Jana Nagulina rozpoczął się w 1939 roku. Na początku września 1939 roku, kiedy Związek Radziecki dokonał agresji na Polskę, Jan przeżył poważne załamanie nerwowe i został umieszczony w szpitalu w Choroszczy pod Białymstokiem. Pod koniec września, w związku z dezorganizacją szpitala, wrócił do Białowieży. Po wkroczeniu do Białowieży Armii Czerwonej stan jego zdrowia psychicznego gwałtownie się pogorszył i na początku 1940 roku Nagulin zmarł. Był jeszcze stosunkowo młodym mężczyzną, przed pięćdziesiątką. Na pewno bał się prześladowania przez władzę radziecką. Bał się też o swoją rodzinę. Przed śmiercią nakazał żonie zniszczyć wszystkie dokumenty, listy i zdjęcia. Uchowały się tylko dwa zdjęcia.
Powodem problemów z psychiką u Nagulina mogły być, jak wynika z relacji kozaka Wasilenki, zanotowanej przez Myronenkę, traumatyczne przeżycia podczas nieudanego pochodu na Ukrainę w zimie 1921 roku, w którym brał udział także Nagulin. Skończył się on rzezią pod wsią Bazar, gdzie bolszewicy rozstrzelali na miejscu kilkuset jeńców. Jan w chwilach gorszego nastroju psychicznego opowiadał żonie, że uciekł „ze stosu trupów”. Podobne problemy miał też sam Wasilenko, który targnął się w końcu na swoje życie, rzucając się pod pociąg.
Anna Nagulin wraz z dziećmi jakoś przetrwała czas wojny. Dzieci zaczęły rozjeżdżać się po Polsce. Jerzy wyjechał na Ziemie Odzyskane, Luba w 1952 roku do Warszawy, a Zinaida w latach 60-tych do Białegostoku. Matka Anna również opuściła Białowieżę, przenosząc się w latach 60-tych do córki w Warszawie. Pod koniec życia wyjechała do Białegostoku, gdzie zmarła w 1980 roku. Zgodnie z jej wolą została pochowana przy mężu w Białowieży. W tym samym miejscu została pochowana także Luba Poleszczuk (matka Jana Poleszczuka), która zmarła w 2022 roku w wieku 91 lat.
Jan Poleszczuk poinformował mnie ponadto, że z Białowieżą był związany również drugi jego dziadek, Tymoteusz Poleszczuk. Podobnie, jak Jan Nagulin, był przybyszem nie wiadomo skąd. Do Białowieży przyjechał na początku lat 20-tych. Około 1922 roku ożenił się z miejscową panną Justyną z domu Wołkowycka. Na ich weselu gościem był generał Stanisław Bułak-Bałachowicz. Mieszkali razem w domu przy ulicy Mostowej 27. W latach 30-tych Tymoteusz wyjechał do Warszawy pozostawiając żonę z dwójką synów, Mikołajem (ur. 1927) i Włodzimierzem (ur. 1929). Ojciec Jana Poleszczuka, Włodzimierz, twierdził, że dziadek był związany ze środowiskiem żołnierzy Stanisława Bułaka-Bałachowicza. W Warszawie pewnie kontaktował się z generałem. Zginął około 1940 roku w niewyjaśnionych okolicznościach. W tym samym roku został zabity przez Gestapo również gen. Stanisław Bułak-Bałachowicz. Justyna Poleszczuk zmarła w 1979 roku w wieku 80 lat i jest pochowana na cmentarzu w Białowieży.
Piotr Bajko