
8 września Sąd Rejonowy w Hajnówce wydał wyrok w głośnej sprawie aktywistów, zaangażowanym w niesienie pomocy humanitarnej migrantom na polsko-białoruskiej granicy w marcu 2022 r. Proces rozpoczął się 28 stycznia br. Został przeniesiony do Białegostoku, gdyż w hajnowskim sądzie nie było na tyle dużej sali, by pomieścić wszystkich zainteresowanych.
Prokuratura Rejonowa w Hajnówce oskarżyła pięć osób. Cztery były zatrzymane, gdy przewoziły migrantów, a piąta miała im udzielić schronienia. Najpierw zarzucono im pomocnictwo w nielegalnym przekraczaniu granicy białorusko-polskiej przez Egipcjanina i kurdyjską rodzinę z Iraku. Potem prokuratura zmieniła te zarzuty na ułatwianie migrantom niezgodnego z prawem pobytu w Polsce.
Jedna osoba zasiadła na ławie sądowej za to, że dostarczała migrantom żywność i ubranie, gdy ci koczowali w lesie. Miała też ich informować, jak mają zachować się w razie zatrzymania, udzielić im schronienia i zapewnić odpoczynek. Ta osoba to mieszkająca pod Hajnówką Ewa Moroz-Keczyńska, która tak jak pozostali oskarżeni zgodziła się na podawanie swego nazwiska w mediach. Jest społeczniczką, znaną też w środowisku białoruskim, od lat zaangażowaną w pożyteczne działania i inicjatywy. W odpowiedzi na marsze w Hajnówce, gloryfikujące zbrodnie Romualda Rajsa ps. „Bury”, zaczęła współorganizować kontrwydarzenie „Wiecznaja Pamiać” z modlitwą w intencji ofiar.
Pozostałe cztery osoby – pochodzące z innych regionów Polski – postanowiono pociągnąć do odpowiedzialności za to, że tamtych cudzoziemców przewoziły w głąb kraju.
Akt oskarżenia prokuratura oparła o art. 264a par. 1, który mówi o umożliwianiu lub ułatwianiu innej osobie pobytu na terytorium RP wbrew przepisom w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej. Wnioskowała o rok i cztery miesiące więzienia dla każdej z oskarżonych osób.
Wszyscy zostali uniewinnieni. Uzasadniając wyrok sędzia Adam Rodakowski wskazywał na zupełny brak dowodów na popełnienie przez oskarżonych zarzucanym im czynów oraz na wadliwą wykładnię zastosowaną przez prokuraturę. Podkreślił, że nie odnieśli oni przypisywanej im korzyści, a przynajmniej nie przedstawiono na to dowodów.
Ewa Moroz-Keczyńska po wyjściu z sali do licznie zebranych przed sądem ludzi powiedziała, że to wyrok sprawiedliwy. – Myśmy nikomu nie robili krzywdy – podkreśliła.
Rozstrzygnięcie oburzyło środowiska narodowców. Ich zdaniem oskarżeni działali „wbrew polskim interesom i bezpieczeństwu Polaków”.
Wyrok nie jest prawomocny.